„Brzuchem do góry” Urszuli Palusińskiej to książka bardzo wakacyjna, rozleniwiona i słoneczna. Idealna lektura na urlop. Sprawdzi się fantastycznie także w święta, dając zabieganym trochę wytchnienia. Nieważne, co robicie, jak pilne zadania czekają, jak wiele rzeczy jest jeszcze do przygotowania, kupienia, posprzątania. Odłóżcie na chwilę cały ten zgiełk, obowiązki, pęd. Weźcie do ręki tę piękną, relaksującą publikację i połóżcie się razem z nią, brzuchem do góry. Przeczytajcie, pooglądajcie, a później… po prostu troszeczkę poleniuchujcie. Świat się przez to nie zawali.
Ta książka jest idealna na wakacje, bo właśnie o wakacjach opowiada. O takich, jakie zapewne chciałoby mieć wielu z was – ciepłych i leniwych. U wujka i cioci, wśród pięknej przyrody. I choć nie wszyscy mogą cały czas odpoczywać, trzeba przecież iść do pracy, zająć się ogrodem, ugotować obiad, to jednak każdy z bohaterów tej osobliwej, niespiesznej opowieści znajduje chwilę na to, by odetchnąć, nacieszyć się słońcem, ciepłem, nicnierobieniem, by spojrzeć na świat z innej perspektywy – na leżąco, brzuchem do góry. W takiej pozycji wszystko wygląda zupełnie inaczej. Można nabrać dystansu do życia i „ważnych spraw”. Szczególnie, gdy patrzy się w błękitne niebo, a twarz owiewa przyjemny, letni wietrzyk.
Wujek czytający gazetę widzi wydrukowane na papierze litery. Ciocia leżąca na leżaku widzi korony drzew i siedzące na gałęziach ptaki. Emilia, która nakryła twarz słomkowym kapeluszem, widzi… no właśnie, co? Odpowiedź nie zawsze jest oczywista. Wyobraźnia zaczyna pracować. Teksty towarzyszące ilustracjom są bardzo krótkie i przewrotne. Jeszcze bardziej „komplikują” sprawę. Bo oto przykładowo mamy Karola, który zwiedza okolicę, ale w tym momencie, gdy na niego patrzymy, oczywiście leży sobie do góry brzuchem. Jego stopa na pierwszym obrazku wygląda tak, jakby robiła wielki krok, tymczasem druga ilustracja ujawnia prawdę – Karol leży i patrzy w niebo, wyciągając stopę do góry, ku słońcu.
Takie niespodzianki pojawiają się za każdym razem. Sąsiad uczy się pływać, a tak naprawdę dryfuje na kole, popijając coś chłodnego, mocząc stopy i ręce w wodzie i obserwując to, co lata po niebie. Stolarz naprawia dach, a listonosz rozwozi listy, ale w tym konkretnym momencie oboje mają przerwę, leżą do góry brzuchami i delektują się zasłużoną, przyjemną chwilą odpoczynku w letni, ciepły dzień.
Dziewczynka odwiedza jeszcze kilka osób. Wędruje tak długo, aż w końcu robi się ciemno. Szczególnie spodobała mi się ilustracja przedstawiająca ciocię, która wszędzie szuka naszej małej narratorki, ale akurat na chwilę się położyła, do góry brzuchem, i podziwia owady przecinające niebo w świetle latarki. To chyba najbardziej przewrotna wizja z całej książki – z jednej strony dziecka nie ma tak długo, robi się ciemno, trzeba je znaleźć, ale z drugiej strony po całym dniu należy się cioci odpoczynek, a taniec ciem jest tak bardzo hipnotyzujący…
Jeśli patrząc na ciocię, listonosza czy stolarza, pomyślicie sobie – oj, moi drodzy, wracajcie do pracy, zamiast się lenić – wyobraźcie sobie, że jest gorący, letni dzień, samo południe lub popołudnie, wiele rzeczy już zrobiliście od rana, drzewa szumią, słońce świeci, delikatny wietrzyk owiewa wam twarz… Jesteście w lesie, parku, ogrodzie, blisko jeziora czy plaży… Gdziekolwiek. Zasługujecie na chwilę odpoczynku, na docenienie tego, co was otacza, na ujrzenie piękna przyrody, na spojrzenie do góry – tak rzadko unosimy głowy i zerkamy na korony drzew lub chmury nad nami. To nie jest opowieść o miganiu się od obowiązków zawodowych czy domowych. To pochwała chwili wytchnienia, odpoczynku od codziennego zabiegania, wykorzystania pięknego momentu w ciągu dnia lub nocy, kiedy nasze otoczenie jest tak piękne i idealne, kiedy przyroda wprost zaprasza nas, byśmy się położyli brzuchem do góry i zrelaksowali, byśmy spojrzeli na wszystko z innej perspektywy i zapomnieli o całej reszcie świata.
Nie miałabym nic przeciwko temu, by w ciepłych miesiącach roku wyjście na zewnątrz i położenie się brzuchem do góry – na trawie, kocu, leżaku – było obowiązkowym punktem dnia, także w szkołach i zakładach pracy. Dla zdrowia psychicznego i spokojności. Dla nabrania dystansu i połączenia się z naturą. Dla dokarmienia wyobraźni. Dla zauważenia tego, co w wirze codziennych zajęć nam umyka...
To książka mocno obrazkowa. Tekst jest tylko żartobliwym uzupełnieniem ilustracji. Palusińska zastosowała bardzo oszczędną kolorystykę. W każdej parze rozkładówek mamy 3-4 kolory, co stwarza niesamowitą atmosferę. Ilustracje, z racji perspektywy i kolorystyki, są nieco abstrakcyjne. Niezwykle przypadły mi do gustu. Z przyjemnością je oglądam, przewracając leniwie kolejne kartki. To wspaniałe ćwiczenie dla wyobraźni. Każdy może tu dostrzec coś innego, tak jak w rzeczywistości, leżąc na brzuchu, każdy dostrzeże inny szczegół.
Publikacja została bardzo ładnie wydana. Twarda oprawa z okładką, która od razu sugeruje, że w środku czeka na nas coś bardzo nietypowego. Cztery kolory, spojrzenie prosto w słońce z „perspektywy trawy” i tytuł odwrócony w połowie „do góry nogami”. Nietypowy jest także format, mocno wydłużony (16,50 x 31 cm). Czarne wyklejki też zaskakują – w publikacjach dla dzieci spodziewamy się raczej czegoś kolorowego. Książkę warto obracać i oglądać ilustracje z różnych stron. Przyglądajcie się uważnie. Być może znajdziecie ukrytego w zaroślach kotka, a w dymie z ogniska ujrzycie swoją przyszłość.
Polecam małym i dużym czytelnikom, nie tylko na wakacje, ale na każdy dzień, w którym będziecie potrzebować chwili wytchnienia.
Książka została nagrodzona w konkursie KSIĄŻKĄ ROKU Polskiej Sekcji IBBY 2017 w kategorii graficznej za książkę obrazkową oraz nagrodzona Chen Bochui International Children's Literature Award 2017, na Targach Książki Dziecięcej w Szanghaju, w kategorii książki obrazkowe.
Urszula Palusińska, „Brzuchem do góry”, Dwie Siostry 2017, 60 s., cena: 32 zł.
Książka na stronie wydawcy: http://www.wydawnictwodwiesiostry.pl/nowosci/prod-brzuchem_do_gory.html