Istnieją gdzieś światy tak fantastyczne, że trudno je sobie wyobrazić. Ich mieszkańcy widzą przez nos, mają rogi, a mówiąc, przestawiają sylaby. Camonia to jedno z takich miejsc, do których warto zajrzeć, ale najlepiej zrobić to tylko za pomocą książki... „Rumo i cuda w ciemnościach” to trzecia powieść Waltera Moersa z cyklu camońskiego. Nie należy do moich ulubionych, zdecydowanie moje serce skradł kapitan Niebieski Miś z „13 i 1/2 życia kapitana Niebieskiego Misia” oraz smok Hildegunst Rzeźbiarz Mitów z „Miasta Śniących Książek”. Ale wielbicielom autora oraz fantastycznej Camonii bardzo opowieść o Rumo polecam! Warto znać wszystkie części, nawet jeśli nie wszystkie zostaną na naszej półce.
Camonia jest krainą jedyną w swoim rodzaju. Zamieszkują ją fantastyczne stworzenia, dzieją się tam cuda, jakich nie można doświadczyć nigdzie indziej. Na każdego czeka tam wielka przygoda, mnóstwo niespodzianek i zwrotów akcji. Bohaterowie są dzielni i sprytni, a potwory przerażające. Choć nie zawsze. Przewrotny los często płata w Camonii figle. Ten magiczny świat, w którym możliwe jest wszystko oprócz nudy, stworzył znany niemiecki pisarz, autor komiksów, ilustrator i scenarzysta Walter Moers. Kto raz zatopił się w niezwykłe, camońskie opowieści, na pewno sięgnie po kolejne. Dotyczy to zarówno dzieci, młodzieży, jak i dorosłych.
Podążaj za Srebrną Nicią
Poznajcie Rumo – wolpertinga podążającego za tajemniczą Srebrną Nicią. Spotykamy go w książce, gdy jest jeszcze całkiem mały i uroczo różowy. Z okładki spogląda na nas słodki pyszczek bezbronnego i przestraszonego stworka. Mały Rumo, który wcale nie wiedział jeszcze, że ma tak na imię, że jest wolpertingiem i potrafi walczyć, mieszkał w gospodarstwie rolników. Nieporadny, słodki malec był ulubieńcem wszystkich. Każdy chciał go podrapać za uszkiem, pobawić się z nim, dać mu świeżego mleka. No, może oprócz czarnej gęsi, która syczała na niego złowrogo. Rumo był w centrum uwagi, choć w gospodarstwie nie przydawał się do niczego. Obudził się pewnego dnia z palącym bólem w pyszczku, gdy zaczęły mu się wyrzynać pierwsze ząbki. Ale nie było obok nikogo, kto mógłby mu współczuć i jakoś ulżyć w cierpieniu. Udał się na poszukiwania, ale wszyscy gdzieś zniknęli, a ściślej: zostali uprowadzeni. W ten sposób rozpoczęła się jego pierwsza przygoda – starcie z Czarcimi Cyklopami.
Istnieją cuda, które muszą wydarzać się w ciemnościach
Przez jakiś czas Rumo wiódł normalne życie – o ile można to tak określić. Chodził do szkoły na zajęcia z bohateroznawstwa i walki, pracował u stolarza, odkrywszy w sobie ogromny talent w tej dziedzinie, bił się w ciemnych uliczkach z kolegami i starał się zrozumieć, czym właściwie są dziewczyny. Jednak przygody czekały i niecierpliwiły się. Gdy Rumo odkrył, że jego Srebrna Nić przywiodła go do miasta dla Rali – uroczej wolpertingerki, postanowił zdobyć jej serce. Udał się w niebezpieczną podróż do Lasu Nurneńskiego, aby z tamtejszego drewna wykonać dla niej wyjątkową szkatułkę. W drodze powrotnej spotkał przeraźnice, które przepowiedziały mu przyszłość. Nie wyglądała ona zachęcająco.
Gdy Rumo wkroczył w końcu do miasta z piękną szkatułką dla Rali, nie zastał tam nikogo. Zauważył tylko wielką dziurę w ziemi i schody prowadzące do mrocznego świata. Podświat to ciemność, złowroga kraina pełna potworów, cieni, strachu i śmierci. Rumo, dzierżący w dłoni gadający miecz, zszedł w jego wnętrzności, aby przeżyć kolejne przygody, choć może zamiast „przygody” powinnam napisać „okrucieństwa”. Przeżyć, ale również ich dokonać. Już od dawna nie jest przecież pociesznym, różowym malcem.
Niech krew tryska śmiało, hej!
„Rumo i cuda w ciemnościach” to powieść, która ma wszystko to, co mieć powinna. Przygodę, przyjaźń, miłość, śmierć, poświęcenie, wędrówkę, dobro i zło, tajemnicę, strach, mrok i piękno. Moers dodał tu jednak dużo więcej jednego ze składników – krwi. W jego innych książkach również jest śmierć, strach, wojny, bijatyki. Jest także krew, ale „Rumo…” zdaje się wręcz nią ociekać. „Miasto Śniących Książek” oraz „13 i 1/2 życia kapitana Niebieskiego Misia” śmiało można polecić dzieciom, ale w przypadku opowieści o dzielnym Rumo należy się zastanowić. Już sama okładka książki jest bardzo „krwista” – doskonale odzwierciedla zawartość.
Dorosły Rumo jest jak maszyna do zabijania. Oczywiście można go usprawiedliwić tym, że wolpertingi po prostu takie są, że robi to w słusznym celu (żeby ocalić przyjaciół, ukochaną i siebie przed strasznymi mieszkańcami Nadświata i jeszcze bardziej strasznymi ludami Podświata), że wiele w życiu przeszedł, więc teraz chce się zemścić, odnaleźć szczęście i żyć w spokoju, hodując pomidory i strugając figurki z drewna. Można, ale nie zmieni to faktu, że krew nieco przesłania w tej opowieści cuda. Tytuł książki i różowy stworek z okładki zapowiadają coś niesamowitego i wyjątkowego. Nie mogę odebrać tych dwóch cech powieści Moersa, ale ciągły brzęk stali o stal, walka z nurnami, vrahokami, mrożercami, Martwymi Yeti, Miedzianymi Draniami i ich dowódcą – szalonym Generałem Tiktakiem, to wszystko staje się w pewnym momencie męczące. Dotyczy to zwłaszcza drugiej części opowieści, kiedy akcja przenosi się do Podświata. Ale czego można się spodziewać po miejscu, którego stolicą jest miasto Hel, a centrum rozrywki stanowi Teatr Pięknych Śmierci?
Ale żeby nie było tak niewychowawczo, w książce odnajdziemy uniwersalne prawdy – o przyjaźni, tolerancji, wdzięczności, sile wiedzy i nieograniczonych możliwościach nauki. Dużym plusem jest przeplatanie głównego wątku innymi opowieściami. Poznajemy m.in. fascynującą historię powstania Twierdzy Smoków z Miasta Śniących Książek oraz dzieje postaci, które kolejno wkraczają w życie Rumo. Volzotan Szmejk – robakin opowiada o swoich wędrówkach, a doktor Oktafan Kolibryl, który ma cztery mózgi, wciąga nas w świat naukowych odkryć i przedstawia historię z mglistego miasta Mgława. Naprawdę jest o czym czytać.
Moers jak zawsze świetnie buduje napięcie, zaskakuje pomysłami niczym nieskrępowanej wyobraźni i bawi się z czytelnikiem. Jego świat to misterna konstrukcja, pełna absurdów, ciemności oraz cudów. A w przypadku „Rumo...” także krwi.
Walter Moers, „Rumo i cuda w ciemnościach” (oryg. Rumo und die Wunder im Dunkeln), tłum. Katarzyna Bena, seria: Camonia, t. 3, Wydawnictwo Dolnośląskie 2008, 688 s., cena: 49,90 zł.
Recenzja w nieco zmienionej wersji była opublikowana przeze mnie wcześniej w serwisach Wiadomosci24.pl oraz Biblionetka.pl.