wtorek, 25 lipca 2017

Pies, który został Lolkiem

Adam Wajrak, „Lolek” / recenzuje Marta Szloser

„Lolek” Adama Wajraka, znanego przyrodnika, dziennikarza i pisarza, dołączył niedawno w mojej biblioteczce do „Lassie, wróć!” Erica Knighta, „O psie, który jeździł koleją” Romana Pisarskiego oraz „Dżoka” i „Baltica” Barbary Gawryluk. Nie sięgam szczególnie często po książki dziecięce o psach, ale „Lolek” kusił mnie od dłuższego już czasu. Jego oczy, spoglądające rezolutnie z okładki, zachęcały, żeby poznać tę opowieść. To wyjątkowa książka. Smutna i radosna, przygnębiająca i napawająca nadzieją, dosadna, wstrząsająca, mądra i pouczająca. Książka do kochania, tak jak każdy psiak na świecie.


Psia narracja

Fantastycznym zabiegiem, o którym napiszę już na wstępie, jest pokazywanie historii Lolka, który na początku nie był jeszcze Lolkiem, tak, jak mógłby ją widzieć pies. Zwierzak sam opowiada swoją historię, przez co czytelnicy jeszcze bardziej przeżywają jego dzieje. Od rozdziału piątego psia narracja przeplata się z narracją Wajraka. Autor świetnie wczuwa się w skórę Lolka. Dzięki temu książka nabiera jeszcze więcej głębi i wyzwala jeszcze więcej emocji. Nie można przejść przez tę lekturę niewzruszonym, obojętnym.

Biegnij, Lolek, biegnij! 
Tragiczne psie losy

Na początku psi bohater wspomina swój pierwszy dom, matkę ochraniającą zagrodę oraz rodzeństwo. Mieli jedzenie i swobodę. W psiaku budzi się radosne oczekiwanie na człowieka, który w końcu się pojawia i zabiera Lolka, który nie był jeszcze Lolkiem, ze sobą. Szczeniaczek, choć trochę przestraszony, cieszy się, że ktoś go przygarnął. Jest pełen nadziei na przyszłość i pełen miłości oraz wierności, którą chciałby przekazać rodzinie, do której trafił. Jednak szybko okazuje się, że trafił źle. Zamiast beztroskich zabaw, długich spacerów i drapania za uszkiem, piesek dostaje obojętność, a czasem nawet kopniaki. Dziecko, które miało być jego opiekunem i przyjacielem, szybko straciło zainteresowanie pieskiem. Z kolei ojciec nie miał czasu się nim zajmować i najwyraźniej wyładowywał na zwierzaku swoje problemy i frustracje, odmawiając mu nawet schronienia i pokarmu.

W psim serduszku gromadziło się coraz więcej strachu, a jego małemu, kudłatemu ciałku coraz bardziej doskwierał głód i zimno. Opuszczony, zmęczony i maltretowany bez powodu, stracił zaufanie do ludzi. Takie przeżycia nie mogły nie odcisnąć się na jego psychice. Gdy miarka się przebrała, wycieńczony, ale jednocześnie zdesperowany psiak zerwał się z łańcucha i pognał, ile sił w nogach. Byle daleko od ludzi.
„Biegł, ile sił. Biegł przed siebie. Biegł na wschód, choć nie miał pojęcia, że tak się to akurat określa. Wiedział tyko, że tam pojawiało się codziennie słońce, które dawało mu odrobinę ciepła. Na zimnych polach, po których hulał lodowaty wiatr, nie było się gdzie schować.” [s. 5]
Nocny krajobraz 
Była zima, piesek nie miał się gdzie schronić i nie miał nic do jedzenia. Na pewno było mu bardzo ciężko. Trudno sobie wyobrazić, co musiał czuć. Ogrom okrucieństwa, którego doświadczył, nie mieści się w głowie, ale powiedzmy sobie szczerze – każdego dnia podobnych rzeczy doświadcza mnóstwo psów oraz innych zwierząt. Gdy słyszę lub czytam tego rodzaju historie, jest mi wstyd za ludzkość… A Lolek, który nie był jeszcze Lolkiem, był po prostu rozgoryczony, zawiedziony i zrezygnowany. Nie spodziewał się niczego innego, jak tylko odwzajemnionej miłości. Łza zakręciła mi się w oku, gdy czytałam fragment, w którym psiak, skrajnie wyczerpany, ale szczęśliwy, bo wolny, zaczął zdawać sobie sprawę, że mogą to być jego ostatnie chwile. Jedynym przyjacielem zwierzaka było w tym czasie słonko, które przyjemnie go ogrzewało.
„Gasł w oczach i biegł. Co z tego, że burczało mu w brzuchu. Był wreszcie szczęśliwym psiakiem, bo mógł biec i biec, a to kochał ponad wszystko. Na dodatek nikt go nie bił. Jeżeli to szczęście miało nie potrwać długo, to trudno.” [s. 49]


Szczęśliwe odnalezienie

Na szczęście los zaprowadził pieska do warsztatu mechanicznego w pobliżu Puszczy Białowieskiej, gdzie w tym samym czasie przyjechał na przegląd Adam Wajrak, autor książki, razem ze swoją żoną, Nurią. Od jakiegoś czasu oboje czekali na nowego psiego przyjaciela.
„Niestety, na razie żaden pies nie chciał nas odnaleźć. Jak to „odnaleźć”? – zapytacie. Czy psiaka nie można zwyczajnie kupić? Można, choć trochę to głupie, skoro jest na świecie tyle psiaków, które nie mają domu. Poza tym kto to widział, żeby kupować przyjaciela albo członka rodziny. Najlepiej, jak pies sam nas odnajdzie. To może być na przykład spotkanie w schronisku. Popatrzycie sobie w oczy i już jesteście odnalezieni, bo wy wiecie, że to jest wasz psiak, a on wie, że jesteście jego ludźmi.” [s. 58-59]


Cud gumowego kurczaka

Początki nie były łatwe. Piesek był bardzo wycofany, bał się każdego, nikomu nie ufał. Oswajanie go zajęło bardzo dużo czasu i wymagało podstępu. Cierpliwość Adama Wajraka i Nurii opłaciła się, bo Lolek, który w końcu został Lolkiem, podziękował im wierną psią miłością. Mimo iż rany na jego psychice prawdopodobnie nigdy do końca się nie zagoją, znalazł szczęśliwy dom. Niebagatelną rolę w zdobyciu zaufania Lolka miał… gumowy kurczak. Dużo gumowych kurczaków! Nie wiadomo, jak potoczyłyby się jego losy, gdyby nie ta niepozorna zabawka.

Rozkładówka z liskiem

Historia Lolka od momentu pojawienia się psiaka w warsztacie samochodowym jest prawdziwa. Jego wcześniejsze losy zostały przez Wajraka zmyślone, o czym autor informuje w krótkim posłowiu, ale trzeba przyznać, że taki scenariusz jest, niestety, wielce prawdopodobny, biorąc pod uwagę pokiereszowane ciało Lolka oraz jego zranione serce i psychikę.
„Dom bez psa był jakiś taki pusty. A życie bez psa jest trochę jak szafa bez szuflady. Niby wszystko w porządku, ale czegoś bardzo brakuje.” [s. 57]


Kudłate ilustracje

Książka została bardzo ładnie wydana. Twarda oprawa, wygodny format (165 x 216 mm), dobry, matowy papier i duża, czytelna czcionka. Z okładki spogląda na nas radosny, kudłaty Lolek. Uwielbiam tę ilustrację. Mariusz Andryszczyk stworzył do opowieści Wajraka wyjątkowy wizualny świat, pełen ruchu, zamętu, przyrody, kudłaty i skrzący się śniegiem. Jego ilustracje, będące połączeniem różnych technik, wspaniale oddają emocje bohaterów, a szczególnie psi smutek, dezorientację i cierpienie, a później kiełkującą na nowo radość i zaufanie do człowieka.

Szczególne wrażenie robią rozkładówki z niewielką ilością tekstu: zimowy las, z przebijającym między drzewami blaskiem z ludzkich domostw, pochylający się nad ziemią lis, wzbijające się w powietrze gołębie. Tu i ówdzie pojawia się Lolek, ze skołtunionymi włosami, biegnący tak szybko, że artysta ledwo zdołał uchwycić jego rozmytą sylwetkę. Jedną z moich ulubionych ilustracji jest ta zamieszczona na samym końcu, przedstawiająca Lolka razem z jego przyjacielem, gumowym kurczakiem. Przyjemnie się książkę ogląda, a ilustracje wspaniale współgrają z emocjami w tekście.

Lolek


Gorąco polecam tę publikację każdemu, zarówno młodym, jak i starszym czytelnikom (dla bardzo małych dzieci niektóre fragmenty opisujące ludzką bezduszność mogą być szokujące i przytłaczające). To historia doskonale pokazująca, że zwierzęta też czują – miłość, radość, strach, rozczarowanie… Nie wyobrażam sobie, żeby po przeczytaniu tej książki ktokolwiek mógł podnieść rękę na psa. A ci, którym zdarzyło się potraktować jakiegokolwiek zwierzaka niewłaściwie, na pewno mocno się zawstydzą.

To lekcja miłości i wytrwałości, szacunku do wszystkich istot żywych, do natury. Lekcja bycia dobrym człowiekiem. I cudowny pean na rzecz psiego serduszka, które kocha i jest wierne człowiekowi mimo wszystko, któremu tak niewiele trzeba do szczęścia. Pamiętajmy o tym.



W skrócie...

PLUSY
+ wzruszająca opowieść o sile miłości, wierności, wytrwałości i zaufaniu
+ pokazanie silnej więzi między psami i ludźmi
+ walory edukacyjne, podkreślenie potrzeby opiekowania się zwierzętami
+ promowanie odnajdywania psich przyjaciół w schroniskach
+ pokazanie historii na przemian z perspektywy psa oraz człowieka
+ piękne ilustracje


MINUSY
brak



Adam Wajrak, „Lolek”, il. Mariusz Andryszczyk, Agora 2017, 136 s., cena: 29,99 zł

* [wszystkie cytowane fragmenty pochodzą z opisywanej książki]