Jeśli szukacie komiksu, przy którym z wrażenia szczęka opadnie wam na podłogę, to dobrze trafiliście! „Jaś Ciekawski” Matthiasa Picarda to komiks ze wszech miar wyjątkowy. Po pierwsze – jest niemy, nie znajdziecie tu żadnych dymków, opisów, żadnych słów (poza kilkoma dźwiękonaśladowczymi na samym początku). Po drugie – jest czarno-biały (nie jest to kolorystyka często spotykana w ilustrowanych publikacjach dla młodszych czytelników). Po trzecie – komiks został wykonany w technice 3D. Dzięki dołączonym specjalnym okularom z czerwoną i niebieską „szybką” można podziwiać podwodną przygodę tytułowego bohatera w niezwykle efektownym trójwymiarze. Jeśli uważacie, że o 3D wiecie już wszystko i na pewno nic was nie zaskoczy – mylicie się. Technicznie komiks jest fenomenalny! Nawet dorosłym co chwilę wyrywa się z ust głośne „łaaaaaaaał!”.
Jako dziecko nie zachwyciłam się technologią 3D. Miałam jedną jedyną książkę tego typu, kolorową, z różnymi obrazkami i czasem ją oglądałam, ale nie było to takie szaleństwo, jak u niektórych moich rówieśników. Jako dorosła nie zachwyciłam się filmami w 3D. Obejrzałam dwa w kinie, za każdym razem wychodząc z seansu z okropnym bólem głowy i oczu. Odpuściłam sobie kolejne seanse. Początkowo, gdy „Jaś Ciekawski” mignął mi w komiksowych zestawieniach, ominęłam go właśnie ze względu na hasło 3D znajdujące się na okładce. Pomyślałam, że to pewnie jakaś efekciarska publikacja, na którą szkoda czasu. Jednak dziecięca ciekawość zwyciężyła i komiks trafił w końcu w moje ręce. Z czego się niezwykle cieszę.
Inny wymiar 3D
Co powiedziałam, gdy w dołączonych do książki okularach łapczywie chłonęłam kolejne kadry „Jasia Ciekawskiego”? Tak, dokładnie: łaaaaaaaał! I taką samą reakcję miał każdy, komu komiks pokazałam. To najlepsze książkowe 3D, jakie w życiu widziałam! Głębokie, magnetyzujące, tajemnicze, chwilami trochę niepokojące, ale to w końcu przygoda w oceanicznych głębinach, gdzie nie wiadomo, co może czaić się za kolejnym wirem lub koralowcem.
Komiks był wydany w Polsce po raz pierwszy w 2013 r. Właśnie doczekaliśmy się wznowienia, więc biegnijcie czym prędzej do księgarni albo złóżcie zamówienie przez internet, żeby nie zabrakło dla was egzemplarza! A jeśli jeszcze nie jesteście przekonani, czytajcie dalej. Będą bardziej szczegółowe zachwyty.
Bez słów, bez fabuły
W komiksach niemych nie ma słów, jedynie ilustracje, poszczególne kadry i plansze prowadzą nas przez całą opowieść. Tego typu komiksy bywają trudne w odbiorze, wymagają od czytelnika (oglądacza?) większego skupienia, zaangażowania, wyobraźni pracującej na zwiększonych obrotach. Sami musimy opowiedzieć sobie całą historię, wyciągnąć wnioski, zrozumieć działania bohaterów. To jak oglądanie zdjęć z wakacji – nie wszystko widać w kadrze. Niewątpliwą zaletą niemych komiksów dziecięcych jest to, że mogą po nie sięgać najmłodsi odbiorcy, którzy jeszcze nie potrafią czytać.
Z „Jasiem Ciekawskim” jest trochę inaczej. Nie ma tu typowej fabuły, nawet w obrazkach. Jest eksploracja oceanu, obserwowanie tego, co się w nim skrywa. Zachwyt, zdziwienie, odwaga. W głębinach Jaś zauważa mnóstwo interesujących rzeczy, ale nie ma tu historii, przez którą możemy wędrować razem z bohaterem. Nie przeżywamy zapierających dech w piersiach przygód, nie spotykamy ani księżniczek, ani złoczyńców, nie chowamy się ze strachu przed potworem, ani nie śmiejemy do rozpuku z zabawnych sytuacji. Po prostu wskakujemy do wody, płyniemy, obserwujemy wszystko z uśmiechem na twarzy, czasem z niepokojem, kiedy robi się bardzo ciemno lub gdy pojawia się rekin. A na końcu wychodzimy ponownie na brzeg.
Niektórzy z was mogą odczuwać fabułowy niedosyt. Do czego to wszystko prowadzi? Jaki jest sens wyprawy? Być może intrygujący finał w jakimś stopniu zrekompensuje wam te wątpliwości, bowiem wyjście z oceanu nie jest zwyczajnym wyjściem na brzeg. Początek i koniec komiksu to zgrabna, zaskakująca klamra, która może wam trochę namieszać w głowach. Komiks jest trójwymiarowy w warstwie graficznej, może więc sama historia również ma inny wymiar, niż tylko ten, który widzimy na wierzchu? Pomijając te wszystkie rozważania o możliwej ukrytej głębi przekazu, „Jaś Ciekawski” to po prostu kawał dobrej rozrywki dla dzieci i dorosłych i chyba najlepiej będzie, jeśli potraktujecie go właśnie w taki sposób.
Klang, bong, bong
Na samym początku widzimy Jasia, gdy wychodzi z chatki w staromodnym skafandrze do nurkowania. Nie wiem, jak chłopiec oddycha pod wodą, ponieważ nie widać tu żadnej butli z tlenem. Może to przeoczenie autora, może uznał to za nieistotny szczegół, a może wyjaśnieniem jest zakończenie (kto wie, czym tak naprawdę jest ten ocean i czy potrzebny jest w nim tlen…). Skafander nie jest zbyt wygodny do poruszania się po lądzie i z każdym niezdarnym krokiem Jasia wydaje brzęczące odgłosy. Mały bohater wchodzi do wody po drabince w pobliżu latarni morskiej. Kiedy już prawie cały zanurza się pod powierzchnią, razem z nim przechodzimy do trójwymiarowego świata. Na tej stronie „zwyczajne” ilustracje z lądu łączą się z techniką 3D zastosowaną w scenach podwodnych. Wszystko, co jest nad wodą, końcówka drabinki, murek, chatki i latarnia, a także czubek skafandra, zostało oddzielone grubą kreską, jest płaskim rysunkiem. Natomiast to, co jest pod powierzchnią wody jest magiczne, przestrzenne, na wyciągnięcie ręki (o ile oczywiście patrzymy przez specjalne okulary).
W komiksie są dwie plansze, na których autor uwypuklił niesamowitość podwodnych głębin właśnie w taki sposób, łącząc zwyczajny świat z oceanem 3D. Jest to zabieg kapitalny! Kiedy Jaś zanurza się w oceanie, kiedy ilustracje wciągają czytelników w podwodny świat (dosłownie!), wtedy właśnie zaczyna się w tym komiksie prawdziwa przygoda i frajda.
Podwodne niesamowitości
W płytkiej wodzie tuż po zanurzeniu oczom Jasia ukaże się wózek z marketu, wrak samochodu, stary telewizor (albo monitor komputera), rurociąg. Im głębiej chłopiec nurkuje, tym ciekawsze rzeczy zauważa. W wodzie faluje bujna roślinność, pływają różnego rodzaju ryby, malutkie i duże, są nawet żółwie i foki. Jaś spotyka także rekina i wieloryba, widzi rozgwiazdy, ukwiały i wielkie ośmiornice. Wśród wodnej flory i fauny chłopiec znajduje również ślady ludzkiej cywilizacji: stary samolot (prawdopodobnie amerykański, z czasów drugiej wojny światowej) oraz wrak statku, na którym można zauważyć czaszki i kości dłoni.
Zwieńczeniem wyprawy Jasia jest odnalezienie w oceanicznych głębinach mitycznej Atlantydy. O tym, że autor wykorzystał w komiksie najprawdopodobniej właśnie to miasto, świadczą liczne kryształy, które dla Atlantów stanowiły ważne źródło energii. Używali jej do rozmaitych celów (m.in. do rozwoju duchowego, oczyszczania ze złej energii i do komunikacji). Niektórzy uważają, że to właśnie nadmierne wzmacnianie tej kryształowej energii doprowadziło do zagłady Atlantydy. Komiks Picarda może być dla dorosłych punktem wyjścia do opowiedzenia dzieciom nie tylko historii Atlantydy, lecz także do przybliżenia tematu wojny, działalności piratów, tudzież pierwszych morskich ekspedycji, pierwszych nurków oraz, oczywiście, podwodnej fauny i flory.
Kiedy Jaś wypływa z podwodnego miasta, trafia na dziwne „kratery”, z których wydobywają się osobliwe kręgi. Może to gaz, a może coś magicznego? Chłopiec przepływa przez kolejne strony, otoczony surrealistycznymi wzorami, w niczym nieprzypominającymi oceanicznych głębin. Choć, kto wie, może dotarł tak głęboko i daleko, jak jeszcze nigdy żaden inny człowiek… Może tak to właśnie wygląda. Kiedy Jaś stawia stopy na dnie oceanu, w samym jego sercu, natrafia na drzwi, które przeniosą go… No właśnie, gdzie? O tym przekonajcie się sami.
Okulary na nosy!
Nawet gdyby komiks nie był wykonany w technice 3D, czarno-białe ilustracje Picarda i tak robiłyby wrażenie. Ale oczywiście lepiej założyć okulary na nos i podziwiać głębię oceanu w pełnej… głębi. Jest tu mnóstwo detali i smaczków. Grube, czarne kreski łączą się z delikatnym cieniowaniem i płaszczyznami bieli. Niektóre plansze to całostronicowe kadry, inne podzielone są na mniejsze kadry w różnych układach. Mamy tu pięć rozkładówek (w tym na końcu jedną czterostronicową). Duże kadry robią w tym komiksie ogromne wrażenie, zwłaszcza jeśli mają jaśniejsze tło. Na bardzo ciemnych planszach efekt 3D jest nieco mniej spektakularny, ale czerń buduje atmosferę tajemniczości, nieznanego.
Oglądałam „Jasia Ciekawskiego” wielokrotnie i za każdym razem miałam dobrą zabawę. Wciąż odkrywam nowe szczegóły, próbuję zidentyfikować gatunki ryb oraz przedmioty. Jaś też wydaje się dobrze bawić podczas swojej podróży. Na jego twarzy najczęściej maluje się błogie zadowolenie albo ciekawość, zaskoczenie. O tym, że jest bardzo odważny, na pewno już wiecie. Taka samotna wyprawa to dla małego chłopca nie byle co! Nie przestraszył się nawet rekina ani ogromnego wieloryba, przy którym wygląda jak drobinka kurzu.
Na samym początku książki została zamieszczona następująca informacja: „Zalecamy, aby przy czytaniu nie kierować światła bezpośrednio na komiks. Zbyt jasne oświetlenie zmniejsza efekty trójwymiarowe”. Przygody Jasia Ciekawskiego najlepiej podziwiać w rozproszonym świetle dziennym, wtedy efekt 3D jest najlepszy. A ponieważ do książki zostały dołączone dwie pary okularów, można wyruszyć w tę cudowną podróż we dwoje.
Graficzna perełka
Ilustracje wykonane w technice 3D są w tym komiksie zdecydowanie najważniejsze, ale nie mogę nie dodać słowa o edytorskim całokształcie wydania. Format jest bardzo duży (24 x 33,5 cm), co jest ogromnym plusem, gdyż – jak już wcześniej wspomniałam – duże kadry robią największe wrażenie w 3D. Oprawa jest twarda, a blok książki dodatkowo szyty, co razem sprawia, że tom jest bardzo solidny i wytrzymały. To ważne, ponieważ na pewno będzie wertowany wielokrotnie. Papier jest grubszy, matowy, więc na pewno wytrzyma niejedno „czytanie”. Czerwono-białe wyklejki przyprawiają o oczopląs (do tylnej przyklejone są foliowe kieszonki z okularami).
I jeszcze okładka, która jest fenomenalna. Przepięknie zaprojektowana, wspaniale oddająca bogactwo wnętrza. Oszczędna kolorystyka to smaczek techniczny – poza czernią i bielą zastosowano tu barwy używane do osiągnięcia efektu 3D (czerwony i niebieski/zielony). Ilustracja okładkowa nie jest co prawda trójwymiarowa, ale gdy patrzy się na nią przez dołączone okulary, niektóre elementy, zwłaszcza czerwone, zdają się „błyszczeć”. Pomysłową wisienką na okładkowym torcie jest to, że Jaś ma założone… okulary do oglądania w 3D. A może tak naprawdę ma je na nosie cały czas? Może penetrowane przez niego oceaniczne głębiny to także dla niego jedynie trójwymiarowa iluzja? A może to zachęta dla nas, czytelników, by rzucić się w fale przygód, rozbudzić w sobie na nowo dziecięcą ciekawość i eksplorować?
Zdecydowanie jest to komiks do podziwiania, wizualna gratka. Wyprawa ciekawskiego Jasia wciąga od samego początku, a efekty 3D dają mnóstwo frajdy, czego wyrazem są niezliczone, powtarzane na głos lub w myślach proste słowa zachwytu: suupeer, ekstra, świetne, jaaacie, łaaaaał!
Rzućcie wszystko, co teraz czytacie i płyńcie razem z Jasiem w trójwymiarowe głębiny, ku niezwykłej przygodzie!
W skrócie...
PLUSY
+ wspaniała, przygodowa opowieść
+ intrygujące zakończenie
+ książka bez słów, odpowiednia nawet dla dzieci, które nie potrafią jeszcze czytać
+ efekt 3D jest oszałamiający!
+ mnóstwo szczegółów i smaczków, które można wyłowić z ilustracji
+ monochromatyczność dodaje niesamowitości
+ ładne, solidne wydanie, dobry papier
+ dołączone dwie pary okularów
MINUSY
- brak wyraźnej fabuły (niektórym może to przeszkadzać)
Matthias Picard, „Jaś Ciekawski. Podróż do serca oceanu” (oryg. Jim Curious, Voyage au cœur de l’océan), Kultura Gniewu 2013 (wznowienie w 2017 r.), seria Krótkie Gatki, 52 s., cena: 59,90 zł.
Komiks na stronie wydawcy: http://www.kultura.com.pl/index.php?s=k_168&d=k