Ostatnio zaczytuję się w komiksach i choć w tej formie kulinarne tematy nie pojawiają się, niestety, zbyt często (a przynajmniej nie w polskim wydaniu), to udało mi się trafić na ciekawie zapowiadającą się serię mang „Shokugeki no Souma”, czyli „Kulinarne pojedynki”. Z kulinarną mangą po raz pierwszy zetknęłam się przy okazji „Ristorante Paradiso” i kolejny tytuł w tym klimacie niezwykle mnie uradował. Napiszę o pierwszych trzech tomach, które do tej pory ukazały się w polskim tłumaczeniu, jednak w oryginale tomy są już dwadzieścia trzy. Jeśli pierwsze rozbudzą wasze zmysły, tak jak u mnie, to będzie na co czekać!
Wszystko zaczyna się od kulinarnego pojedynku między synem, piętnastoletnim Soumą Yukihirą, a jego trzydziestoośmioletnim ojcem, właścicielem rodzinnej restauracji Yukihira, serwującej tradycyjne japońskie potrawy. Syn przegrywa, ale jest bardzo ambitny i lubi kulinarne eksperymenty. Chce szkolić się pod okiem ojca, by w końcu go prześcignąć. Na scenę szybko wkracza jednak urbanistka Minegasaki, która próbuje przekonać ojca Soumy, żeby sprzedał działkę, na której stoi jego restauracja. Souma stara się do tego nie dopuścić i za wszelką cenę chce zrobić na Minegasaki wrażenie. A jaki jest na to najlepszy sposób? Gotowanie! Mimo iż kobieta trafia do kulinarnego raju, jedząc zaserwowaną potrawę, plany Soumy niszczy ktoś inny. Jego ojciec. Oznajmia synowi, że wyjeżdża do Europy, żeby pracować w tamtejszych restauracjach i zamyka knajpkę, a Soumę wysyła do elitarnego liceum gastronomicznego, w którym zdawalność jest na poziomie dziesięciu procent.
Choć rozumiem potrzebę samorozwoju, nie podobało mi się to, że ojciec ot tak zostawia swojego syna i rodzinny interes, żeby gonić za karierą w innej części świata. Ale Souma zaskakująco szybko się otrząsa i najwyraźniej postanawia zostać najlepszym z najlepszych, żeby udowodnić ojcu swoją wartość. Trafia do Akademii Tootsuki, gdzie przez dużą pewność siebie błyskawicznie zdobywa sobie zarówno przyjaciół, jak i wrogów. Jego nazacieklejszym wrogiem zostaje Erina Nakiri, posiadająca „boskie podniebienie” (i bardzo wydatny biust) wnuczka dyrektora Akademii, krytyczka kulinarna, uczennica pierwszej klasy liceum kulinarnego.
W drugim tomie Souma przybywa do dziwacznego internatu, ulokowanego na terenie Akademii, zarządzanego przez „wiedźmę”. Mieszka tam z całą gamą specyficznych osobistości, od wyglądającego jak Harry Potter Zenjiego Marui, przez bojaźliwą Megumi Tadokoro (vel Załamka), aż po drugoroczniaka Satoshiego Isshikiego, gotującego nago, tylko w fartuszku. Souma oswaja się ze szkołą i przystępuje do pierwszego poważnego pojedynku kulinarnego. Z kolei tom trzeci to piekielny obóz i wisząca nad głowami uczniów groźba niezaliczenia zadania, a nawet opuszczenia szkoły. Nowi bohaterowie dodają pikanterii i humoru. I mimo iż wciąż chodzi o gotowanie, nie ma czasu na nudę.
Akcja mangi jest bardzo intensywna, plansze są najczęściej wielokadrowe (choć zdarzają się też całostronicowe kadry), ciągle coś się dzieje, a najwięcej miejsca poświęcono oczywiście gotowaniu. Nie chcę zdradzać za dużo z fabuły, nadmienię tylko, że Souma to naprawdę zdolny kucharz i co rusz wysyła kogoś, kto degustuje stworzone przez niego dania, do kulinarnego raju. A jeśli już o tym mowa, od razu przejdę do warstwy graficznej.
Poza okładką, ilustracje są czarno-białe, raz są to ogólne kadry, szerokie ujęcia, innym razem niezwykle szczegółowe scenki, z wieloma elementami. Czasem niedopracowane twarze bohaterów robią upiorne wrażenie (np. gdy mają puste oczy, bez źrenic), ale taki widać urok mangi. Duże oczy, dynamiczne kreski, zróżnicowane liternictwo. I bardzo wiernie oddany wygląd potraw. Całość sprawia przyjemne wrażenie i przyciąga wzrok.
Odpowiedzialny za rysunki Shun Saeki tworzył wcześniej mangi erotyczne i to doświadczenie jest bardzo mocno widoczne także w „Kulinarnych pojedynkach”. Nie ma tu co prawda epatowania nagością, ale – jak głosi napis na okładce – komiks jest przeznaczony dla czytelników od 16 roku życia. Nie bez powodu. Jak to w mangach bywa, dziewczyny często mają krótkie spódniczki, spod których czasem widać bieliznę, a ciasne koszule mocno opinają niezwykle wydatne biusty, tak że guziki niemal wyskakują z kartek. Nie wszystkie bohaterki są oczywiście przedstawiane w taki sposób, ale te „złe” jak najbardziej. I za każdym razem, gdy Souma coś gotuje, osoba degustująca jego potrawę trafia do swojego prywatnego raju. Shun Saeki widzi ten raj mocno okraszony nagością. I w tym przypadku nie oszczędza także męskich bohaterów. Może jest to trochę dziwne, może trochę przesadzone, ale znając poprzednie prace ilustratora oraz specyfikę mangowego gatunku, patrzę na te ilustracje nieco inaczej. Z jednej strony uśmiecham się na ich widok i myślę, że wcale nie było konieczne rysowanie roznegliżowanej kobiety, by przedstawić kulinarną ekstazę, ale z drugiej strony dlaczego nie? Chciałabym zjeść kiedyś coś tak pysznego, by moje zmysły oszalały, a wyobraźnia zerwała ze mnie ubrania.
A co się gotuje i je w „Kulinarnych pojedynkach”? Potraw w każdym tomie jest przynajmniej kilka, zostały nawet dołączone pełne przepisy na niektóre z nich. W pierwszym tomie znajdziecie recepturę na mięso w galaretce z jajkami i ryż furikake. W tomie drugim są przepisy na makrelowy kotlet, makrelę smażoną z japońskim pieprzem, makrelę smażoną w stylu Yukihira, stek Szalapin w stylu Yukihira oraz specjalne onigiri trzech smaków Tadokoro. W tomie trzecim zamieszczono receptury na rybę panierowaną Yukihiry oraz pieczoną kaczkę z zielonym sosem ziołowym (tu na liście składników pojawiają się posolone rybie wnętrzności, ale tak naprawdę chodzi o shiokarę, czyli marynowane w soli wnętrzności ryb i mięczaków, będące tradycyjną potrawą japońską – tłumaczenie niefortunne, bo chodzi o konkretny składnik/potrawę, a nie po prostu surowe rybie wnętrzności, które sami sobie możecie posolić i wrzucić do garnka; trochę szkoda, że tłumaczka nie wyjaśnia takich rzeczy, a szkoda tym większa, że to przecież manga kulinarna!).
Przepisy nie są skomplikowane, ale w Polsce może być problem z zakupem niektórych składników. O ile sos sojowy można dziś nabyć w wielu sklepach, o tyle mirin, pastę umeboshi, wodorosty nori, pastę miso oraz wywar z suszonej ryby bonito trzeba zamówić przez internet albo poszukać w sklepach z orientalną żywnością. W jednym z przepisów wykorzystuje się pachnotkę, której liście są popularną azjatycką przyprawą. W Polsce można zamówić sobie żywą roślinkę przez internet - przyda się nie tylko do tej potrawy. Snacków ryżowych „kaki no tane”, potrzebnych do jednego z dań, można poszukać w sklepach orientalnych. Trudniej będzie kupić przyprawę yuzukoshou oraz shio kombu. Nie można mieć jednak do autorów pretensji o wykorzystanie trudno dostępnych składników, w końcu Yukihira najczęściej serwuje potrawy ze swojej rodzinnej restauracji, więc używanie tradycyjnych japońskich produktów jest naturalne.
Każdy kolejny tom „Kulinarnych pojedynków” to nowe smaki, nowe postaci, przyjaźnie, przygody, emocje, wyzwania i pojedynki. Autorom nie zabrakło także poczucia humoru. Choć historia nie jest skomplikowana, a chwilami bywa nawet trochę zbyt naiwna, trudno się od niej oderwać, jeśli już przeczyta się na tyle dużo, by polubić bohaterów. To dobra manga dla młodzieży i dla dorosłych szukających lekkiej kulinarnej rozrywki.
W mangach został oczywiście zachowany oryginalny układ stron i kadrów, należy więc czytać je od prawej do lewej, zaczynając oczywiście od „końca”. Na początku każdego tomu znajduje się spis treści oraz (od tomu drugiego) skrócony opis postaci i historii. Z kolei na końcu pojawiają się dodatki. W pierwszym tomie jest to „specjalny one-shot”, czyli czterdzieści siedem stron komiksu będącego swego rodzaju prototypem „Kulinarnych pojedynków” oraz dodatek „Z pamiętnika uczennicy Kurase”. Z kolei na końcu trzeciego tomu znalazło się komiksowe opowiadanie „Moje i twoje porady sercowe”, niezwiązane tematycznie z serią, ale przyjemne, oraz dodatek „Cuoco in Italia”.
Format jest niewielki (20,5 x 14,5 cm), idealny do torebki. Oprawa miękka, z obwolutą, pod którą w tomie 2 i 3 kryją się dodatkowe smaczki. Czwarty tom w polskim tłumaczeniu ukaże się pod koniec maja. Pierwsze trzy na pewno połkniecie tak szybko, jak ja, więc czas oczekiwania na następne może wam umilić serial animowany na podstawie tej mangi, o takim samym tytule.
Yuto Tsukuda (scenariusz), Shun Saeki (rysunki), „Kulinarne pojedynki” (oryg. Shokugeki no Souma), tłum. Beata Trojnar, Wydawnictwo Waneko, Warszawa 2016 (tom 1), 2017 (tom 2-3), 206/198/196 s., cena: 19,99 zł.
Komiksy na stronie wydawcy: http://waneko.pl/nasze-mangi/?manga_id=152