sobota, 30 kwietnia 2016

Alfabet smakowity i wysmakowany

Zofia Różycka, „Alfabet ciast”
Wśród polskich książek kulinarnych dla młodych czytelników szczególnie wybijają się trzy pozycje dwóch autorek: „Gratka dla małego niejadka” Emilii Dziubak (o której wkrótce postaram się napisać) oraz „Ciasta, ciastka i takie tam” i „Z działki, z lasu i takie tam” Agaty Królak. Cechuje je ciekawa forma graficzna i oryginalny pomysł. Zamieszczone w nich przepisy nie są może bardzo odkrywcze, ale w książkach dziecięcych nie jest to minus. Ma być prosto. Poza tym forma i opowieść rekompensują ewentualne treściowe braki. Do tej wielkiej trójki dołączyła niedawno kolejna publikacja – wysmakowany „Alfabet ciast” Zofii Różyckiej. Książka ta nie została wydana z myślą o dzieciach. Jest jak najbardziej dorosła. Czy raczej – dojrzała. Ale format, szata graficzna oraz prostota przepisów zdecydowanie podpasują także dziecięcemu odbiorcy. Ja jestem zachwycona. Takich książek kulinarnych zdecydowanie w księgarniach brakuje!

Wyklejka z kaligrafiąNa księgarskich półkach pysznią się książki kucharskie obfitujące we wspaniałe zdjęcia potraw. Najczęściej fotografie są nawet ważniejsze niż same przepisy. A książki kulinarne stają się nie tyle praktycznymi poradnikami, wertowanymi w kuchni w czasie gotowania i zabrudzonymi mąką czy tłuszczem, lecz wyjątkowymi albumami, które miło się przegląda, przełykając ślinkę co chwilę. Rozumiem ten trend, ponieważ sama lubię oglądać takie książki. Ale jeszcze bardziej niż piękne albumy kulinarne cenię sobie książki kucharskie wysmakowane, z ciekawą autorską koncepcją. I taki właśnie jest „Alfabet ciast”. Takich publikacji mam niedosyt. Oryginalnych, artystycznych, trochę staromodnych, niekoniecznie wymuskanych i błyszczących zdjęciami i papierem, matowych, pastelowych i z urokliwą tasiemką służącą jako niezwykle praktyczna zakładka.

Tarta z gruszkami
Chciałabym mieć na swojej półce więcej książek kulinarnych utrzymanych w takim klimacie, jak „Alfabet ciast” Zofii Różyckiej. Bardzo bym chciała.

Zofia Różycka studiowała na Wydziale Konserwacji Grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Część osób rozkoszuje się jej słodkimi wypiekami sprzedawanymi w warszawskich kawiarniach, a część zna ją z rubryki „Pod kreską” w miesięczniku „Kuchnia”, gdzie publikuje swoje wyjątkowe, rozrysowane przepisy. Książka ma nieco inny charakter, ale typowa kreska, kolory, kaligrafia i rysunkowe ozdobniki pozostają i dla fanów Różyckiej są rozpoznawalne.

Tarta jabłkowo-jeżynowa
Wszystko w tej książce zostało przemyślane - od początku do końca. Każdy, nawet najmniejszy rysunek ma swoje miejsce. Każda litera - a te odgrywają w „Alfabecie...” niebagatelną rolę - została przez autorkę albo wykaligrafowana (nawet lukrem i karmelem), albo wycięta w cieście lub z niego ulepiona. Dbałość o szczegóły, spójność koncepcji i konsekwencja naprawdę urzekają. Zwłaszcza, jeśli z książką usiądziemy i spokojnie się jej przyjrzymy, podelektujemy każdą stroną.

Litery są na okładce, litery są na wyklejkach, prawie na każdej stronie. Niektóre są na tartach, inne na ciastach ucieranych; niektóre są ciastkami, inne bułeczkami drożdżowymi. To właśnie literom poświęcona jest ta publikacja. Nawet plastry cytryny na zdjęciu cytrynowego ciasta zostały z jednej strony tak przycięte, by przypominały kształtem literę c (zauważyłam to dopiero po jakimś czasie, oglądając książkę kolejny już raz).

Tarta karmelowo-czekoladowa z solą morską
Każda litera ma swój słodki wypiek. Wypiek, a nie ciasto, jak sugeruje tytuł. To chyba jedyna maleńka nieścisłość w całej koncepcji książki. Ale można ją wybaczyć. Wśród przepisów pojawiają się rozmaite ciasta, tarty, jeden tort, ciasteczka, bułeczki, eklerki i babeczki. Książkę otwiera pozaalfabetyczny przepis na najprostsze kruche ciastka. A później rozpoczyna się pochód wypieków na kolejne litery alfabetu. Najpierw na rozkładówce przedstawiana jest każda bohaterka, pyszniąca się wśród wysublimowanej kaligrafii i drobnych rysuneczków, a na kolejnych dwóch stronach pojawia się przepis (przeważnie z prawej) oraz zdjęcie deseru (przeważnie z lewej) - wszystko również misternie ozdobione. Wśród ozdobników są nie tylko litery i składniki spożywcze, lecz także esy-floresy, listki, akcesoria kuchenne i naczynia. Wszystko rysowane czarną kreską i wypełnione jakby niedbale delikatnymi kolorami. Stylizacje potraw i same zdjęcia są bardzo oszczędne. To właśnie rysunki i kaligrafia dodają całości smaku.

Lawendowe ciasto z lukrem
Same przepisy są bardzo, bardzo proste. Dla wielu osób może zbyt proste, ale z drugiej strony dla początkujących cukierników, a także dla dzieci, będzie to lektura w sam raz. Wypieków jest w książce niewiele, ale są dość różnorodne, by się nie znudzić. Przy każdej recepturze jest lista potrzebnych składników oraz opis przygotowania podzielony na kolejne kroki. Opisy są krótkie, ponieważ same wypieki nie są wymagające.



M jak marchewka
Jakie przepisy proponuje autorka? Agrestowo-śmietankową tartę, biszkopt z bitą śmietaną i borówkami, cytrusowe ciasto, drożdżowe bułeczki, eklerki, francuskie ciasto w wersji z figami albo rogalikowej, gruszkową tartę, herbaciane ciasto z herbatnikami, imbirowe ciastka z miodem, jabłkowo-jogurtową tartę z jeżynami i jagodami, karmelowo-czekoladową tartę z solą morską, lawendowe ciasto z lukrem, marchewkowe ciasto z marcepanem i mascarpone, nutellowe brownie z orzechami laskowymi, orzechowe ciastka z bekonem, porzeczkową tartę z musem z białej czekolady, rabarbarowe ciasto, sernik z sezamkami, tartę z truskawkami i tymiankiem, urodzinowy tort, wegańskie wiśniowe kruche babeczki, xylitolem słodzone ciasto bananowe z ke[ks]ówki oraz… z zielonej herbaty tarta i kulki. Nie ma tylko przepisu na y - są same okruszki, yyyyyy… chyba po wcześniejszych smakołykach.

Piękne ciasto rabarbarowe
Może kruche ciastka z początku książki nie są bardzo odkrywcze, podobnie jak biszkopt z bitą śmietaną czy francuskie ciasto z figami. Może ciasto z herbatnikami (w środku i na wierzchu) jest… trochę dziwne. Ale za to agrestowe, cytrynowe, gruszkowe, rabarbarowe i jabłkowo-jogurtowe prezentują się bardzo okazale. I mamy też kilka ciekawych dodatków: bekon, tymianek, lawenda, sól morska... Ciast niestety przeważnie nie widać w przekroju. Zazwyczaj są pokazane z góry lub lekko pod kątem. Ale nie wątpię, że autorka z takim doświadczeniem dopracowała swoje receptury i każdemu jej wypieki udadzą się znakomicie.

Tarta z truskawkami
Ale to nie wszystko! Po części alfabetycznej Różycka zamieściła jeszcze rozdział „Żeby lepiej smakowało”, w którym znajdziecie kilkanaście przydatnych, podstawowych przepisów: bezy, cukier aromatyzowany, różne kremy, lukier, marcepan, masło orzechowe, mus czekoladowy, polewę czekoladową, kruche ciasto, sos owocowy i syrop cukrowy.

Ale i to nie jest koniec! Smaczek na deser: całkowicie rysunkowe przeliczniki miar i wag, porady na temat składników, przybory kuchenne do odmierzania, cięcia, mieszania, pieczenia, formowania oraz inne. Osiem stron uroczych obrazków. Całość zamyka spis treści.

Przeliczniki, składniki, naczynia i akcesoria
Książka została wydana na przyjemnym, matowym papierze, w twardej oprawie, w wygodnym formacie 16,50 x 21 cm. I z praktyczną tasiemką-zakładką w cudownym kolorze marchewkowym (nie wiem czy to przypadek, czy zamierzenie wydawcy, ale w moim egzemplarzu tasiemka znajdowała się właśnie w miejscu, gdzie znajdowała się litera M, z rysunkami marchewek, a stronę dalej oczywiście marchewkowe ciasto.

Może i zauważyłam jakieś drobne zgrzytki, ale są one zupełnie nieistotne. Zresztą zdarzają się w każdej książce. Zachwyt tutaj zdecydowanie zwycięża. Jeśli jeszcze nie macie tej książki, pędźcie do księgarni. Nawet jeśli nie możecie jeść glutenu, nabiału czy słodyczy, to na pewno nakarmicie swojego wewnętrznego artystę i estetę.


Zofia Różycka, „Alfabet ciast”, Dwie Siostry 2015, 136 s., cena 34,90 zł.

Książka na stronie wydawcy: http://www.wydawnictwodwiesiostry.pl/katalog/prod-alfabet_ciast.html