wtorek, 31 marca 2015

Podróż niesamowita przez… jelita!

Giulia Enders, „Historia wewnętrzna. Jelita – najbardziej fascynujący organ naszego ciała”
Ta książka powinna znaleźć się w każdym domu albo w spisie lektur szkolnych lub studenckich (bez względu na kierunek). Nam wszystkim żyłoby się lepiej, przyjemniej i zdrowiej, gdyby każdy człowiek wiedział, co dzieje się w jego jelitach (i nie tylko). Dlaczego? Otóż dlatego, że niezwykle dużo zależy od ich kondycji! O szczegółach przeczytacie w fenomenalnej „Historii wewnętrznej” Giulii Enders. Ta książka to kopalnia wiedzy o nas samych, napisana obrazowym językiem, pełna soczystego humor i ciekawostek, wciągająca jak najlepsza powieść, trzymająca w napięciu jak wyborny kryminał, rozśmieszająca jak dobra komedia, a do tego rozczulająca i wprawiająca to w zdumienie, to w zachwyt. Zachwyt nad cudownością własnego ciała, a szczególnie jelit i spółki. Wciąż tak mało o nich wiemy, podczas gdy zawdzięczamy im tak wiele. Koniecznie przeczytajcie!

Ostatnio rzadko zdarza mi się tak wielki zachwyt po lekturze książek poświęconych szeroko pojętej tematyce dietetyczno-zdrowotnej. Wszystko już było, informacje się powtarzają, a większość autorów, niestety, nie potrafi przekazać ich w inny sposób, niż suchy wykład. Książka Giulii Enders to prawdziwa perełka! Czytałam ją z wypiekami na twarzy, a przecież to „tylko” żołądek, jelita, bakterie i – a fe! – produkty przemiany materii. Nuda i obrzydliwość. Jak można się tym zachwycać? Otóż można! Co przeciętny zjadacz chleba wie o swoim układzie pokarmowym i wydalniczym? Niewiele. Z jednej strony wchodzi, z drugiej wychodzi. Jak boli brzuch, bierzemy magiczną tabletkę. Przy wzdęciach czy zaparciach to samo. Przy bólu głowy lub depresji kolejne leki. Ale, ale, co dwa ostatnie przykłady mają wspólnego z jelitami? Bardzo dużo! Nasza odporność, zdrowie, samopoczucie, wygląd, zachowanie, nasze „ja” – to w dużej mierze sprawka niepozornych, pokręconych jelit! Zaskoczeni?

Najlepiej będzie, jeśli w tym miejscu przerwiecie czytanie recenzji, pobiegniecie do księgarni i czym prędzej rozpoczniecie lekturę „Historii wewnętrznej”. A jeśli nadal nie jesteście przekonani, pozwólcie, że nieco przybliżę wam jej treść, wspominając zaledwie o kilku z licznych „smaczków” tej osobliwej publikacji.

Giulia Enders rozpoczyna książkę krótką przedmową. Podkreśla wyjątkowość jelit, wspomina o swoich problemach ze zdrowiem, studiach medycznych i o tym, jak ich program traktuje jelitową kwestię. Mimo iż narząd ten odpowiada za 2/3 naszej odporności (!), nie przywiązuje się do niego należnej uwagi. Skoro nie robią tego ani adepci medycyny, ani praktykujący lekarze, to czego wymagać od zwykłych ludzi? Enders pisze: „Rozumiem rozczarowanie medycyną i lekarzami, jakie odczuwa wielu pacjentów cierpiących na przykre choroby. Nie proponuję tu żadnego panaceum. Nie twierdzę, że zdrowe jelita uchronią nas przed każdą chorobą świata. Mogę jednak wyjaśnić, co się dzieje w naszych jelitach, co nowego ma na ten temat do powiedzenia nauka i jak możemy wykorzystać tę wiedzę, by na co dzień żyło nam się lepiej”. Giulia ukończyła studia medyczne, jest doktorantką w zakładzie mikrobiologii lekarskiej i sama na sobie doświadczyła mocy ukrytej w jelitach. Możemy jej zaufać. Wie, o czym pisze.

Książka została podzielona na trzy główne rozdziały: „Jelito w roli głównej”, „Unerwienie przewodu pokarmowego” oraz „Świat mikrobów”. W pierwszym rozdziale niemal na każdej stronie znajdziecie coś ciekawego. Ja wprost nie mogłam oderwać się od lektury! Nie chcę psuć wam zabawy, więc za dużo nie zdradzę. Opiszę jedynie ogólnie, o czym przeczytacie. Enders wyjaśnia na początku czym jest zasada „łyżkowatości”. Otóż patrząc na drzewo, widzimy jego pień i koronę, a nie widzimy korzeni. Ale one są pod ziemią i pełnią niezwykle ważną rolę. Bez nich nie byłoby drzewa. Podobnie jest z naszym ciałem, pięknym, złożonym mechanizmem. Widzimy to, co jest na zewnątrz. Gdy zajrzymy do otwartej buzi, zobaczymy tylko maleńki kawałek. Nie wiemy, co jest dalej, nie możemy tego zobaczyć (może poza chirurgami, nam pozostają zdjęcia i ilustracje). A to wszystko, co jest przed naszym wzrokiem ukryte, tak jak korzenie drzew, jest równie piękne jak to, co na zewnątrz.

Wiemy co nieco o sercu, płucach, nerkach czy mózgu, ale co tak naprawdę wiemy o jelitach? Większości ludzi kojarzą się zapewne jedynie z wizytami w miejscu, gdzie „król chodzi piechotą”. Trawienie i wydalanie stało się w naszej kulturze czymś… niesmaczny. O tym się nie mówi, temat jest wstydliwy, nie wypada, lepiej nie wiedzieć, jest tyle ciekawszych rzeczy. Ale gdy zaglądniecie do świata jelit tylko odrobinę głębiej, niż przeciętny człowiek, dowiecie się, jaki jest piękny i fascynujący! I jak duży wpływ ma na naszą osobowość, na nasze całe życie.

A jeśli już mowa o tabu – w słowniku Giulii Enders nie ma takiego słowa. Bez żadnych ogródek pisze o dwóch naszych zwieraczach (tylko jednym sterujemy świadomie!) czy optymalnej pozycji do… robienia kupy! To zaskakujące, ale pozycja, jaką podczas tej czynności zazwyczaj przyjmujemy, siedząca, jest niekorzystna i nienaturalna dla człowieka. Nowoczesne sedesy pojawiły się dopiero pod koniec XVIII w. i całkowicie zrewolucjonizowały „te sprawy”. W naszym pojęciu – ucywilizowały. Ale może okazać się, że tak naprawdę bardziej nam szkodzą, niż pomagają. Najlepszą i najzdrowszą dla nas pozycją „toaletową” jest bowiem pozycja kuczna. Kiedy kucamy w lesie, za potrzebą, ładunek, którego chcemy się pozbyć ma prostą drogę. Kiedy siadamy, mięsień otaczający jelito grube napina się, tworząc zakręt. I trzeba się trochę pomęczyć… Ale nie musicie od razu wyrzucać z domu sedesu. Wystarczy podstawić pod stopy mały stołeczek i pochylić się lekko do przodu. W książce znajdziecie zabawne obrazki ilustrujące odpowiednią pozycję. To naprawdę działa!

W dalszej części tego rozdziału poznacie układ pokarmowy i dowiecie się m.in., ile śliny produkują dziennie nasze ślinianki i z czego ona powstaje. Szczególnie ciekawy jest fakt, iż w naszej ślinie znajduje się opiorfina – silny środek przeciwbólowy, wielokrotnie mocniejszy niż morfina! To dlatego po jedzeniu mniej boli nas gardło (wtedy wydziela się więcej śliny), podobnie jak podczas żucia gumy czy ssania cukierków. Ale to nie wszystko. Opiorfina ma także działanie antydepresyjne! Enders wysnuwa wniosek, że może stąd bierze się „zajadanie frustracji”. Następnie autorka pisze o języku, a szczególnie jego pofałdowanej nasadzie, czyli miejscu, w którym dokonywana jest analiza absolutnie wszystkiego, co przełykamy. Tu odbywa się także szkolenie naszych komórek odpornościowych. Enders wyjaśnia np. skąd bierze się brzydki zapach z ust i dlaczego migdałki najlepiej usuwać dopiero po siódmym roku życia.

Sięgając jeszcze dalej, w głąb naszego ciała, przechodzimy m.in. do „niewydarzonego przełyku”, „krzywego żołądka” i „niepotrzebnej ślepej kiszki”. Każdy kolejny krok to nowe wiadomości i nowe zaskoczenia. Podróż staje się coraz ciekawsza, a nasz przewód pokarmowy wydaje się coraz wspanialszy i bardziej troskliwy. Z tej części dowiecie się np., co zrobić, by uniknąć zgagi, gdzie tak naprawdę jest żołądek (większość ludzi umiejscawia go zbyt nisko!) oraz co dzieje się jeszcze dalej i głębiej. Autorka pisze tu również o różnych spożywanych przez nas tłuszczach (oraz o tym, jaki mają związek z sercem), węglowodanach i aminokwasach, a także o alergiach, nadwrażliwościach i nietolerancjach pokarmowych, w tym o glutenie, laktozie i fruktozie.

Na końcu tej części znalazło się to, co i my widzimy „na końcu”, czyli podrozdział pt. „O kupie słów kilka”. Możecie zaczerwienić się albo zamknąć książkę z obrzydzeniem, ale… to jest naprawdę bardzo interesujące! I dotyczy każdego z nas, więc nie ma się co wstydzić czy oburzać. Enders pisze o tym, z czego składa się kupa (aż 75% to woda!), skąd się bierze i o czym świadczy jej barwa. Wskazuje też, jak rozróżnić konsystencję i dopasować ją do siedmiu typów uformowania stolca według skali bristolskiej, stworzonej w 1997 r. Dla ułatwienia zamieszcza rysunki. Po tej lekturze już nigdy więcej nie spojrzycie na swoją, ekhm, kupę, tak samo!

W drugim rozdziale został poruszony temat trzewnego układu nerwowego, bardzo samodzielnego: „Nawet gdybyśmy przecięli połączenie z mózgiem, wszystkie partie przewodu pokarmowego w dalszym ciągu dzielnie zajmowałyby się trawieniem – nigdzie indziej w naszym ciele nie mamy do czynienia z podobnym zjawiskiem". Nie bez powodu badacze nazywają jelita „drugim mózgiem”.

Fascynujące jest to, że po przeżuciu i połknięciu jedzenia nie wiemy, co się z nim dalej dzieje, nie mamy nad tym świadomej kontroli. Enders opisuje transport jedzenia przez nasze ciało bardzo dokładnie, zaczynając od oczu i nosa, które wstępnie testują pokarm, przechodząc do ust z silnym żwaczem, ruchliwym językiem i arcytwardym szkliwem zębowym, gardła i przełyku. Czy zastanawialiście się kiedyś, dlaczego możemy przełykać nawet stojąc na rękach, głową w dół? Albo ile razy dziennie przełykacie ślinę? Dowiecie się tego podczas lektury tego rozdziału. W dalszej części poznacie pracę żołądka oraz ubóstwiającego porządek jelita cienkiego. Został tu obalony mit, jakoby burczenie w brzuchu oznaczało głód. Autorka pisze o tym, jak długo trawione jest mięso, jak bardzo przeszkadza jelicie w sprzątaniu podjadanie i jak ważne jest dokładne przeżuwanie pokarmu. Całość wieńczy oczywiście jelito grube.

Dowiecie się również, dlaczego niektórych ludzi dopada kwaśne odbijanie się, dlaczego bledniemy podczas wymiotowania, a do ust napływa nam ślina, jak zapobiegać wymiotom oraz chorobie lokomocyjnej i dlaczego nie warto sztucznie prowokować wymiotów. Enders pisze: „Pamiętajmy: torsje nigdy nie są karą, którą wymierza nam własny brzuch! To raczej sygnał, że mózg i przewód pokarmowy z najwyższym poświęceniem starają się nam pomóc”. Czyż nie jest to wzruszające? Później przychodzi pora na zaparcia. Autorka radzi, jak się ich pozbyć i jak stosować środki przeczyszczające (ważna reguła trzech dni!).

Na koniec tej części bardzo ciekawe informacje na temat sieci neuronalnej w układzie pokarmowym, czyli właśnie o naszym „drugim mózgu”. To, co teraz napiszę, dla wielu osób może być niezwykle zaskakujące: o naszym „ja” decyduje bowiem nie tylko głowa, ale i brzuch! Potwierdzają to opisane w książce eksperymenty na myszach, z których badacze wywnioskowali, że brzuch może wpływać nie tylko na emocje czy podejmowanie intuicyjnych decyzji, lecz także na nasze zachowanie w ogóle. Badania te są stosunkowo świeże, temat na pewno wymaga zgłębienia. Ale czytanie o tym, nawet jeśli sprawa wymaga zweryfikowania, wywołuje ciarki. Co też siedzi w tym naszym brzuchu… A konkretnie – w jelitach!

Trzecia część książki została poświęcona mikrobom. Człowiek został tu przedstawiony jako złożony ekosystem, zamieszkiwany przez licznych gości. Nasza jelitowa flora bakteryjna waży ok. 2 kg, a bakterii jest w niej ok. 100 bilionów! Te dane naprawdę robią wrażenie. Enders po kolei wyjaśnia, do czego są nam potrzebne te mikroskopijne organizmy. Pewnie większość osób nie ma pojęcia o tym, że bakterie wytwarzają witaminy, rozkładają toksyny, stoją za wykształcaniem się grup krwi, a także dbają o naszą odporność. „Każdego dnia dziesiątki razy jesteśmy narażeni na śmiertelne niebezpieczeństwo. Zapadamy na raka, pokrywamy się od środka pleśnią, podgryzają nas bakterie, atakują wirusy. I jednocześnie każdego dnia raz po raz nasze życie zostaje cudownie ocalone” – pisze Enders. To ocalanie zawdzięczamy naszemu układowi odpornościowemu, którego 80% komórek znajduje się w… jelitach!

Być może nawet od bakterii zależy, czy nieświeże jedzenie nam zaszkodzi, czy jesteśmy nerwowi czy spokojni. Fascynujące są informacje na temat eksperymentów, podczas których wszczepiano zdrowym myszom florę bakteryjną chorych albo spokojnym myszom wszczepiano bakterie myszy agresywnych, nerwowych. Po zmianie flory bakteryjnej zmieniało się także zdrowie myszy bądź ich zachowanie/osobowość. Z jednej strony to piękne, a z drugiej nieco przerażające, że te niewidoczne mikroorganizmy mają na nas tak duży wpływ. I to nie tylko w aspekcie fizycznym… Z tego też względu bardzo ważne jest, by nasze ciało było domem dla dobrych, pożytecznych bakterii, a nie przyciągało czarne charaktery.

Co ciekawe, dla rozwoju korzystnej flory bakteryjnej niezwykle ważny jest… poród naturalny! Jeśli dziecko rodzi się w ten sposób, od razu otrzymuje koktajl matczynych dobrych bakterii, a dodatkową ochronę daje także karmienie piersią, którego nie zastąpią żadne sztuczne mleka podawane w butelkach. Do trzeciego roku życia nasza flora bakteryjna dojrzewa. Dzieci biorą wtedy do buzi niemal wszystko i dzięki temu rozwija się ich odporność. Sterylne wychowanie to naprawdę niezbyt dobry pomysł…

Dalej Enders opisuje różne rodzaje bakterii (w samym nosie bytuje ok. 900 rodzajów!) oraz wymienia czarne charaktery, złe bakterie i pasożyty. Ostatni podrozdział został poświęcony higienie. Autorka pisze po kolei o antybiotykach, probiotykach i prebiotykach. Wyjaśnia, dlaczego nadużywanie antybiotyków oraz nadmierna higiena nie są korzystne. Ponad 95% bakterii nie wyrządza nam żadnej szkody, wiele jest pożytecznych, a higieniczna nadgorliwość zabija także te dobre! Dowiecie się o istnieniu dezodorantu z bakterii albo czyszczeniu toalet bakteriami. Do tego niezwykle cenne porady na temat naturalnych pro- i prebiotyków, które powinny jak najczęściej gościć na naszych talerzach. Książkę kończą podziękowania oraz dziesięciostronicowy wykaz najważniejszych źródeł.

Ale to nie wszystko! Siostra Giulii, Jill Enders, stworzyła do tej książki niepowtarzalne rysunki, idealnie oddające zarówno tematykę, jak i ogólny klimat całej publikacji. Za pomocą kilku kresek Jill potrafi stworzyć niezwykle sugestywne i sympatyczne portrety jelita, bakterii albo... wiadomo czego. Dzięki ilustracjom czyta się książkę jeszcze przyjemniej i jeszcze więcej informacji zostaje w głowie. I tak jak jej siostra w pisaniu, tak i Jill nie zna słowa tabu, więc szykujcie się na wszystko! Ale oczywiście podane ze smakiem.

Mimo iż napisałam bardzo długi tekst, wspomniałam o zaledwie ułamku ciekawych informacji, jakie znajdziecie w książce „Historia wewnętrzna”. Na pewno będę po nią sięgać wielokrotnie. Żeby uzupełnić swoją wiedzę. Dla lepszego zrozumienia swojego ciała (i nie tylko ciała). W poszukiwaniu argumentów dla sceptyków i niedowiarków. Albo po prostu dla czystej, wspaniałej rozrywki.

Gorąco polecam każdemu!


Giulia Enders, „Historia wewnętrzna. Jelita – najbardziej fascynujący organ naszego ciała” (oryg. Darm mit Charme), il. Jill Enders, Wydawnictwo Feeria 2014, 301 s., cena 34,90 zł.

Książka na stronie wydawcy: wydawnictwofeeria.pl/pl/ksiazka/historia-wewnetrzna