Z niecierpliwością wyczekiwałam dnia premiery tej książki. Fantastyczna okładka wiele obiecywała. Oczami wyobraźni widziałam mnóstwo nowych bezglutenowych pyszności, które niebawem zagoszczą na moim stole. Liczyłam na wiele smakowitych wypieków – chlebów, ciastek i placków – a także na ciasta pierogowe, naleśnikowe, makaronowe, kluski i tym podobne rzeczy, które najtrudniej przyrządzić w wersji bez glutenu. Przewracając kolejne kartki, miałam coraz bardziej mieszane uczucia. Szata graficzna jest zachwycająca! Ale przepisy pozostawiły ogromny niedosyt. Przeważają proste dania naturalnie bezglutenowe, jak warzywa na ciepło, sałatki, koktajle, zupy czy bezglutenowe kasze z dodatkami. Jest tylko jeden chleb i garstka słodkości. W dodatku w składzie potraw mącznych często widnieją nieużywane przeze mnie „koncentraty ciasta” lub „mieszanki na chleb”. Niektórzy mogą uznać to wszystko za plus, ale ja nie tego szukałam. Szkoda, wielka szkoda…
piątek, 21 listopada 2014
środa, 8 października 2014
Bez glutenu, cukru i szkodliwych E-dodatków
Ten wpis będzie inny niż wszystkie. Dziś w Kulinarnej Czytelni przedstawiam moją własną książkę, napisaną przy współpracy z Wandą Gąsiorowską. Właśnie świętujemy premierę „Kuchni polskiej bez pszenicy”, obracając w dłoniach świeżutkie egzemplarze. Nie napiszę typowej recenzji, ponieważ trudno to zrobić w odniesieniu do własnej twórczości. Przedstawię tylko koncepcję książki oraz jej zawartość. Jedno jest pewne – czegoś takiego na polskim rynku wydawniczym jeszcze nie było! Czy w ogóle istnieje kuchnia polska bez glutenu i cukru? Czy współcześnie można uniknąć zjadania szkodliwych E-dodatków, nie zostawiając w sklepie fortuny? Co znajdziecie w naszej książce? Jakiego rodzaju informacje i jakie przepisy?
poniedziałek, 6 października 2014
Mali wegetarianie ratują świat
Po wydaniu polskiego tłumaczenia książki Ruby Roth „Dlaczego nie jemy zwierząt” oraz pierwszej rodzimej książeczki dla dzieci, poruszającej temat wegetarianizmu, weganizmu oraz hodowli przemysłowych („Tosia i Pan Kudełko. Jedzeniowe dylematy”), przyszedł czas na kolejną publikację dotyczącą tych ważnych kwestii. I również przeznaczoną dla najmłodszych czytelników. „Mamo, tato – dlaczego nie jemy zwierząt?”, duetu Marfiak i Rey, to pozycja obowiązkowa w biblioteczce każdego roślinożercy, bez względu na wiek. Dzięki niej wegetariańskie i wegańskie dzieci zrozumieją, dlaczego tak naprawdę nie jedzą mięsa i jaki wpływ na środowisko mają ich żywieniowe decyzje. Oby jak najwięcej podobnych wydawniczych inicjatyw!
środa, 24 września 2014
Weganizm (nie tylko) dla dzieci
Kto mieszka pod twoim łóżkiem? Może okruszki ciastek albo kłębki kurzu? Puchaty, mruczący kot? A może tak jak pod łóżkiem dziewięcioletniej Tosi, również pod twoim mieszka Pan Kudełko, tajemniczy stworek pomagający w rozwiązywaniu różnych problemów i dylematów? Każdemu z nas, nie tylko najmłodszym, przydałby się taki mądry Kudełko… Małej Tosi pomógł zrozumieć, dlaczego ona i jej rodzina nie jedzą mięsa, jajek ani nabiału. Temat jest ważny. W polskiej literaturze dziecięcej poruszony po raz pierwszy. „Tosia i Pan Kudełko. Jedzeniowe dylematy” autorstwa Klaudyny Andrijewskiej to niewielka książeczka (nie tylko dla dzieci), która może bardzo dużo zmienić.
sobota, 30 sierpnia 2014
Klasyka na gąbce
„Na straganie w dzień targowy”, „A to feler – westchnął Seler”, „Co, Kapusta?! Głowa pusta?!”, „Po co wasze swary głupie, / Wnet i tak zginiemy w zupie!” – to fragmenty wiersza Jana Brzechwy „Na straganie”, który znają chyba wszyscy. Klasyka poezji dziecięcej w najlepszym gatunku. Rozmaitych wydań tego utworu jest bez liku, jedne pięknie ilustrowane, na dobrym papierze, inne tanie, z kiepskimi, „odpustowymi” obrazkami. Ta wersja nie jest może wizualnie najpiękniejsza, ale jednak przyjemna, sympatyczna, a do tego zdecydowanie wyróżnia ją forma książki, materiał, z jakiej ją wykonano oraz ciekawe możliwości wykorzystania książki jako przedmiotu zabawy i nauki przez małych odkrywców i eksperymentatorów, czyli dzieci.
wtorek, 29 lipca 2014
Zagraj w pizzę i świętuj dwusetny post w KC!
Tak, to już dwusetny post w Kulinarnej Czytelni! Najlepiej byłoby uczcić tę okazję dobrą książką o zdrowym jedzeniu, albumem o tortach albo smakowitą powieścią, ale dla odmiany wybrałam kolejną kulinarną minigrę. Jeśli lubicie pizzę, koniecznie zgrajcie w „Pizzę XXL”, bez względu na wiek. To dobre lekarstwo na nudę. W gę można zagrać na dwa sposoby – imprezowy, ćwiczący spostrzegawczość i refleks oraz pamięciowy – ćwiczący oczywiście pamięć. Wszystko w uroczej oprawie graficznej i za naprawdę niewielką cenę. Podobnie jak w przypadku „Owocowego wyścigu”, przy tej grze również czeka was dużo dobrej zabawy!
poniedziałek, 28 kwietnia 2014
Owocożercy – na start!
Dobra wiadomość dla kulinarnych maniaków i fanów gier planszowych w jednym: wydawnictwo Egmont wypuściło serię minigier, w bardzo atrakcyjnej cenie, a wśród nich kilka tytułów w sam raz dla amatorów różnych smakołyków. Podczas tegorocznych świąt wraz z całą rodziną grałam w „Owocowy wyścig”. To prosta planszóweczka, która naprawdę wciąga – bez względu na wiek! Szczególnie polecana wielbicielom świeżych owoców, biegania z wiklinowym koszykiem oraz liczenia i strategicznego planowania ruchów. Zagracie?
sobota, 22 marca 2014
Dzięki, Charlotte!
Dawno nie bawiłam się tak dobrze przy lekturze. Oczywiście czytanie książek kucharskich i powieści z wątkiem kulinarnym niemal zawsze jest dla mnie dobrą zabawą. Ale ta książka jest inna. Niby „tylko” lekka literatura, głównie dla kobiet, niby dobrze znane szablony, powinny mnie już znużyć, a jednak… Autorka złożyła z banalnych składników coś zupełnie nowego, świeżego. Przyznaję otwarcie: Charlotte Lavigne mnie zauroczyła. Nosa z książki wyciągnąć nie mogłam aż do ostatniej strony. Tego było mi trzeba po przeczytaniu w ostatnim czasie kilku naukowych opracowań z zakresu żywienia i chorób dietozależnych... Miła odmiana. Aż trudno uwierzyć, że jest to debiutancka powieść Kanadyjki Nathalie Roy. Pierwsza z trzech z serii o Charlotte. A i serial jest w planach. Pysznie!
piątek, 21 lutego 2014
Przeciętna kolacja
„Jak znaleźć przepis na szczęście” to pierwsza wydana w Polsce powieść Barbary O’Neal, prosta obyczajowo-romantyczno-kulinarna historia dla… niewybrednych czytelników. Od czasu do czasu lubię zagłębić się w coś lżejszego, zwłaszcza jeśli choćby część akcji ma związek z gotowaniem, szczególnie w profesjonalnej restauracji, jednak ta publikacja mocno mnie rozczarowała. Niby są wszystkie składniki potrzebne do stworzenia smakowitego, lekkiego czytadła, w sam raz do zabrania na plażę lub schrupania w zimowy wieczór, z ciepłą herbatą przy buzującym w kominku ogniu. Ale…
niedziela, 16 lutego 2014
Cudowny len
Len to jedna z najważniejszych roślin w dziejach ludzkości. Od wieków był używany jako pożywienie i lekarstwo, ale też surowiec do wyrobu odzieży, czy – bardziej współcześnie – farb, linoleum, a nawet betonu. Dziś ponownie zaczyna wracać do naszych łask, zwłaszcza jako produkt spożywczy oraz naturalny specyfik na rozmaite dolegliwości. Sięgając po książkę doktora Hansa Ulricha-Grimma „Cud oleju lnianego” oczekiwałam wielu cennych, wartościowych informacji, popartych badaniami naukowymi, które rozszerzyłyby moją wiedzę na temat lnu i dały solidne argumenty w rozmowach ze sceptykami. Niestety, mam wrażenie, że autor skupił się na ciekawostkach oraz kilku wątkach pobocznych, przez co w „lnianym cudzie” zgubił główny wątek.
czwartek, 16 stycznia 2014
Kuchenne seanse
Ta książka była dla mnie dużym zaskoczeniem. Gotowanie i duchy? Czemu nie? Ot, kolejna lekka, smakowita opowieść, tyle że delikatnie doprawiona zjawiskami nadnaturalnymi. Zapowiadało się ciekawe, ale nie liczyłam na nic wielkiego. I rzeczywiście – powieść jest o gotowaniu, jest o duchach, czyta się ją szybko, ale... Autorka porusza w niej również trudne kwestie, jak radzenie sobie z odejściem najbliższych, pokonywanie własnych ograniczeń i, co szczególnie ciekawe i nowe, pokazuje świat oczami osoby chorującej na zespół Aspergera, odbierającej go zupełnie inaczej, kolorami, smakami, kształtami. To nietypowe spojrzenie bohaterki-narratorki jest dla książki bardzo dużym plusem.
niedziela, 5 stycznia 2014
Amy i łakocie
Książki o słodkościach to jedne z najprzyjemniejszych kulinarnych lektur. A jeśli łakocie łączą się z podróżami i poznawaniem nowych krajów, kultur, to już pełnia szczęścia. Młoda Amerykanka, Amy Thomas, wyjechała do Paryża, by pracować dla Louisa Vuittona, objadać się francuskimi pysznościami i poznać przystojnego, namiętnego paryżanina. Swoje wrażenia z tego okresu opisuje w książce „Paryż, mój słodki”, nie szczędząc nie tylko opisów słodkiego obżarstwa, lecz także damsko-męskich rozterek. Gdyby skupiła się na tych pierwszych, publikacja byłaby szalenie smakowita. Jak dla mnie trochę tej „prywatnej sfery” za dużo. Ale i tak wspomnienia Amy czyta się przyjemnie, od czasu do czasu oblizując mimowolnie wargi z wyimaginowanej czekolady albo kremu. Lekka lektura dla łasuchów i frankofilów, w sam raz na leniwe popołudnie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)