Mimo życia pełnego ograniczeń i gorzkich żartów ze strony rówieśników, Sebastian ma swoje chwile radości. W szkole uwielbia zmazywać tablicę i jest w tym najlepszy. Piękna nauczycielka, pani Ashworth, zawsze jest z niego zadowolona i zawsze właśnie jego prosi o doprowadzenie tablicy do porządku przed rozpoczęciem lekcji. Ale prawdziwie szczęśliwy, zrelaksowany i bezpieczny Sebastian jest dopiero w domku swojej babci w Bungalow Haven, gdzie chodzi codziennie po szkole. Pewnego razu chłopiec znajduje babcię nieprzytomną. Zawiadamia pogotowie, a w szpitalu okazuje się, że miała wylew. Kiedy babcia Lola w końcu się budzi, nie jest już taka jak kiedyś… Od razu ze strony jej dzieci pada pomysł oddania Loli do domu opieki, a Sebastian dostaje zakaz odwiedzania babci po szkole. Jednak jeszcze w szpitalu chłopiec rozmawia z tajemniczą staruszką, która zapewnia, że babcia właśnie jego teraz potrzebuje i że, mimo młodego wieku, powinien sprzeciwić się planom dorosłych.
Tyle słowem wprowadzenia. Dalej rozpoczyna się wspaniała podróż po tajnikach portorykańskiej kuchni i rodzinnych historiach. Niemal codziennie Lola gotuje jakieś pyszności w swoim małym domku. Sebastian dzielnie jej pomaga, a później z wielkim apetytem pałaszuje. Z czasem chłopiec porusza się w kuchni coraz pewniej i… w końcu przybiera na wadze! Podczas gotowania Lola opowiada różne historie, które w jakiś sposób łączą się z aktualnie przygotowywanym daniem. Na przykład dzięki ryżowi na ostro (arroz sasonado) babcia zdobyła niegdyś serce nieżyjącego już dziadka Ramiro. Natomiast tytułowe mofongo, popisowa potrawa Loli, to „kulinarna asymilacja, wspaniała alchemia smaku i kultury”. Aromatyczne połączenie afrykańskich smażonych platanów, hiszpańskiego czosnku i oliwy z oliwek utłuczonych w moździerzu wynalezionym przez tubylczy lud Taino. Do tego boczek oraz sól do smaku i uczta gotowa!
Na babcinych obiadach zaczynają się pojawiać kolejni znajomi oraz krewni. Jak w każdej rodzinie, także w tej tkwią różne zadry i nieporozumienia, które babcia próbuje wyprostować dzięki swoim opowieściom i smakołykom. Dla wszystkich wizyty w domku Loli stają się w końcu pewnego rodzaju terapią. Leczą dawne rany, pomagają uzdrowić kontakty i oczyścić atmosferę. Dają nadzieję i siłę. Coś ich tam przyciąga. Kuchnia babci Loli jest pyszna i posiada magiczną moc… Dzięki wspaniałemu jedzeniu w Sebastiana wstępuje nowa energia. Jest coraz bardziej pewny tego, że wszystko jest możliwe, że jego największe marzenie pewnego dnia się spełni...
Styl książki jest prosty, fabuła nieskomplikowana, choć niektórych może zaskoczyć zakończenie, tylko częściowo szczęśliwe (to uwaga dla tych, którzy poszukują radosnej lektury do zabrania na plażę). Tę opowieść czyta się bardzo szybko, choć czasami miałam wrażenie, że wszyscy bohaterowie mówią tak samo, ich wypowiedzi nie odróżniają żadne indywidualne szczegóły. Często pojawiają się mocno uwznioślone stwierdzenia i przemyślenia dotyczące życia, przyszłości, boga. Jeśli w taki sposób wypowiada się tylko mama albo babcia, w porządku. Ale jeśli więcej postaci mówi tak samo, robi się nieco monotonnie i sztucznie. Nawet dziesięcioletni Sebastian wyraża się jak dorosły. Na szczęście niemal co chwilę w tekście mowa jest o jedzeniu, co skutecznie odciąga uwagę zgłodniałego czytelnika od niedociągnięć stylu (lub polskiego tłumaczenia). W kuchni unosi się nieprzerwanie zapach cebuli, czosnku i papryki. Na patelni skwierczą smażone platany, w jednym garnku bulgocze sos, obok dusi się soczyste mięso, dochodzi ryż. Nawet całe prosię ląduje w piekarniku!
Kuchnia portorykańska jest dla mnie czymś nowym. Z tym większym zainteresowaniem śledziłam każdy kolejny kulinarny fragment. Jeśli po lekturze zechcecie ugotować sobie w domu przedstawione w „Mofongo” potrawy, możecie skorzystać z „Przepisów babci Loli” zamieszczonych na końcu książki. Łącznie autorka podaje siedemnaście tradycyjnych receptur, m.in. na stanowiące bazę wielu dań sofrito (smażone na oliwie z oliwek cebula, czosnek, kolendra i papryka), zupę z czarnej fasoli, duszony udziec jagnięcy, tostones (smażone platany), prosiaka pieczonego w piekarniku, ryż z kajanem, krewetki po kreolsku, pieczoną kozinę oraz, oczywiście, tytułowe mofongo. I dwie propozycje deserowe – ciasto z rumem oraz krem kokosowy.
Przy każdym przepisie został jeszcze raz powtórzony krótki fragment książki, w którym pojawia się to konkretne danie. Dalej mamy listę składników, opis przygotowania, ewentualnie porady bądź sugestie odnośnie sposobu podania czy dodatków, oraz liczbę porcji. Dania nie są mocno skomplikowane, choć można tu znaleźć przepisy wymagające czasu i cierpliwości. Większość potrzebnych składników jest u nas dostępna, jednak nie każdy ma sposobność kupienia siedmiokilogramowego prosiaka czy czterokilogramowego koźlęcia. Problemem może być także znalezienie kajanu (nikla indyjska, krzew o jadalnych strąkach), oleju z nasion annatto, zielonych bananów (platanów), papryki Cubanelle oraz przyprawy Sazon Goya, ale te składniki, oprócz platanów, są wykorzystywane okazjonalnie. W książce są i takie potrawy, które przyrządzicie z produktów będących w ofercie każdego sklepu, a często znajdujących się na co dzień w waszych lodówkach i spiżarniach.
Babcia Lola powtarzała, że „Danie przygotowane z miłością jest strawą dla ciała i duszy”. Powiedziała też Sebastianowi, że dla niej „Niebo to stół, taki jak tutaj, przy którym siedzą wszyscy moi bliscy. Delektujemy się wspólnie przygotowanym jedzeniem, śmiejemy się i opowiadamy sobie historie, przy których czasem zakręci się nam w oku łza, lecz przez większość czasu świetnie się bawimy”. W książce Cecilii Samartin tak to właśnie wygląda – duża część akcji rozgrywa się w kuchni albo przy stole, gdzie gromadzą się członkowie rodziny oraz różni goście. Często poruszane są tematy drażliwe, smutne. Padają słowa, które bohaterowie na pewno chcieliby odwołać, ale sprawy zaszły już za daleko i trudno się wycofać… Wtedy z pomocą przychodzą wspólne posiłki. Przecież nie można się kłócić, kiedy ukochanej babci tak bardzo zależy na zgromadzeniu wszystkich przy jednym stole, kiedy ma się usta i żołądki pełne przygotowanych z miłością pyszności.
Nie jest to powieść wybitna, zapadająca w pamięć, ale jeśli lubicie takie proste, obyczajowe historie okraszone egzotycznymi przysmakami, „Mofongo” może przypaść wam do gustu. A jeżeli uda wam się kupić platany, koniecznie spróbujcie przyrządzić ten specjał i podzielcie się wrażeniami!
Nie jest to powieść wybitna, zapadająca w pamięć, ale jeśli lubicie takie proste, obyczajowe historie okraszone egzotycznymi przysmakami, „Mofongo” może przypaść wam do gustu. A jeżeli uda wam się kupić platany, koniecznie spróbujcie przyrządzić ten specjał i podzielcie się wrażeniami!
Cecilia Samartin, „Mofongo”, Bukowy Las 2013, seria Kochaj i Gotuj, 384 s, cena 39,90 zł.
Książka na stronie wydawcy: bukowylas.pl/ksiazki/mofongo