Książek o zdrowym żywieniu jest bardzo dużo, ale szczególną sympatią darzę te, w których przepisy zostały podzielone według głównego składnika. To bardzo praktyczne rozwiązanie zastosowane także w książce Glena Mattena „100 zdrowych pokarmów”. Zawiera ona podane w skrócie informacje o cennych, zdrowotnych właściwościach setki artykułów spożywczych (warzywa, owoce, zboża, kasze, zioła, mięso, nabiał) wraz z najważniejszymi zasadami ich kupowania oraz przyrządzania. Przy każdym produkcie znajduje się także smakowity przepis. Sympatyczna, przydatna pozycja, dzięki której łatwo i szybko można się przekonać do zdrowego jedzenia.
W krótkim wprowadzeniu do książki autor pisze: „Chciałbym, żebyście inaczej myśleli o pożywieniu, które kładziecie na talerzu”. Tylko tyle. I aż tyle. Jego zdaniem w kwestii żywienia gdzieś się pogubiliśmy, z czym trudno się nie zgodzić… Z jednej strony odżywianie jest teraz obecne dosłownie wszędzie – w prasie, telewizji, internecie. Co chwilę słyszymy o nowych zaleceniach i dietach, a jednocześnie jesteśmy coraz mniej zdrowi i zadowoleni z życia. I coraz bardziej otyli. Autor pisze jak ważna jest prawdziwa, naturalna żywność, którą powinniśmy jadać ze smakiem zamiast zaopatrywać się w wielkich sklepach w gotowe, „śmieciowe” produkty spożywcze albo kolorowe super pigułki „na wszystko”. Od lat słuchamy marketingowego bełkotu, który sprawia, że w kwestii żywności jesteśmy coraz bardziej skołowani. A przecież to wszystko jest takie proste! A zdrowa dieta, jak zaznacza Matten, to „prawdopodobnie jedna z najlepszych polis ubezpieczeniowych”. Dlaczego więc tak niechętnie w nią inwestujemy?
Moją ulubioną i najważniejszą książką na temat zdrowego odżywiania jest obszerne, wyczerpujące dzieło Paula Pitchforda. Jednak książka „100 zdrowych pokarmów” ma nad nią tę zaletę, że zawiera wyselekcjonowane, podstawowe informacje napisane prostym, zrozumiałym językiem. Nie znajdziecie tu wyczerpujących danych na temat właściwości produktów, ale dowiecie się na przykład, że rukiew wodna korzystnie wpływa na zdrowie oczu, awokado pomaga zmniejszyć poziom złego cholesterolu LDL, a soczewicę warto jeść w towarzystwie pomidorów lub papryki, ponieważ wtedy lepiej przyswajamy zawarte w niej żelazo. Jeśli szukacie zbioru takich praktycznych „ciekawostek” – ta książka będzie dla was w sam raz, przynajmniej na początek. Osobom, które wiedzą już dość dużo na temat zdrowego żywienia teksty mogą wydać się nieco lakoniczne, ale takie właśnie jest ich przeznaczenie – mają przekonać tych, którzy jeszcze nie są przekonani, wahają się albo myślą, że zdrowe odżywianie jest drogie, pracochłonne i... nieprzyjemne. Przeczytałam wiele książek tego typu, ale publikacja Mattena zyskała moją dużą sympatię właśnie ze względu na proste i szczere ujęcie tematu.
Autor nie opisuje żadnej cudownej diety ani jedynego słusznego sposobu odżywiania. Nie promuje konkretnej grupy produktów (np. tylko warzywa, tylko nabiał), nie zachęca do wiecznych wyrzeczeń i żywienia się miesiącami wyłącznie wodą, jarmużem i kaszą. Wręcz przeciwnie – radzi, by cieszyć się zróżnicowanym jedzeniem, pod warunkiem, że jest ono naturalne, nieprzetworzone przemysłowo i bez chemicznych „polepszaczy”. Na początek warto odstawiać stopniowo wszystkie cudowne „proszki” (zupy, sosy, kisiele, ciasta, panierki), gotowe dania i słodycze, biały cukier i słodzone nim napoje, białą mąkę (i robiony z niej chleb czy makaron) oraz inne „podejrzane” produkty. Lepsza jakość pożywienia to lepsza jakość życia! Książka Mattena pomoże wam odkryć potencjał tkwiący w stu produktach, w większości dobrze znanych. Pojawiają się tu warzywa i owoce, kasze, zboża, rośliny strączkowe, nasiona i orzechy, oleje, przyprawy i zioła, nabiał, ryby i owoce morza oraz mięso. Jest także czekolada, herbata, kawa i wino. I choć w książce przeważają bardzo zdrowe produkty (warzywa, owoce, kasze), to autor nie pomija drobnych przyjemności, które, stosowane z umiarem, na pewno nikomu nie zaszkodzą (np. dobra czekolada, kawa czy chude mięso).
Książka składa się z jedenastu rozdziałów oznaczonych kolorami i opisanych na brzegach stron. Matten pisze we wprowadzeniu: „Żeby ułatwić sprawę, podzieliłem rozdziały tak, by opisy poszczególnych pokarmów i przepisy pasowały do aktywnego trybu życia”. Mamy tu więc śniadania, przegryzki, lunch w biegu, gdy krucho z gotówką..., letnie życie, z przyjaciółmi, fast food, leniwe niedziele, dzieciaki, desery oraz napoje. Każdy rozdział poprzedza króciutki wstęp, a później pojawiają się opisy produktów składające się z trzech części: dlaczego należy je jeść, jak kupować oraz jak przyrządzać. Do tego jeden przepis wykorzystujący omawiany produkt. Układ treści jest przejrzysty i przyjemny. Na każdej stronie znajduje się zdjęcie produktu, a przy niektórych zamiast tego pojawia się fotografia przedstawiająca proponowane danie. Zdjęcia są ładne, barwne i dobrze komponują się z całością. Spis treści znajduje się na samym początku, a na końcu został dodany alfabetyczny indeks produktów oraz przepisów. Mimo miękkiej okładki i niewielkiej objętości, książka jest trochę ciężka, zapewne z powodu kredowego papieru. Ale naprawdę miło się ją czyta. Cena jest raczej wysoka, ale warto zainwestować te pieniądze na rzecz własnego zdrowia i dobrego samopoczucia.
Przepisy są intrygujące – w większości nieskomplikowane i dość oryginalne. Przy każdym podana jest liczba porcji, sposób wykończenia oraz podania, przy niektórych pasujące dodatki oraz cenne porady. Matten proponuje na śniadanie np. koktajl z mleczka migdałowego z jagodami, placki owsiane ze Staffordshire albo pieczone pomidorki czereśniowe na grzance z pesto, jako przegryzkę muffinki bananowo-orzechowe czy nerkowce prażone w miodzie, a kiedy krucho z gotówką... chili z trzech fasoli i czekolady oraz risotto z kaszy perłowej z bobem i miętą (koniecznie do wypróbowania!). Na spotkanie z przyjaciółmi możecie przygotować m.in. kurczaka z czterdziestoma ząbkami czosnku, steki z sarniny, łososia z grilla z sosem kaparowym, zieloną soczewicę duszoną z czerwonym winem i pieczarkami (pycha!) lub jarmuż smażony z czosnkiem i masłem anchois. Dla wielbicieli fast foodów – pieczarki z orzechami wodnymi po chińsku, makaron z fioletowymi brokułami i tuńczykiem oraz omułki po tajsku, a na leniwe niedziele wołowina duszona z piwem. Dzieciakom na pewno posmakują placki gryczane z rodzynkami i cytryną czy jagodowe lizaki. Na deser imbirowe babeczki czekoladowe (z ksylitolem zamiast cukru, którego autor w ogóle nie używa i z czekoladą dobrej jakości – z zawartością minimum 70% kakao) albo aromatyczny ananas w syropie. Do picia zimny napój z arbuza i limonki bądź miętowa herbatka.
Większość opisanych tu produktów jest powszechnie znana i dostępna w każdym sklepie. Egzotyczne owoce można już kupić na bazarze lub w markecie, nie tak trudno znaleźć bataty czy kasztany. Gorzej z jarmużem i rukwią wodną... Sera halloumi, komosy ryżowej oraz miso należy szukać raczej w sklepach ze zdrową żywnością lub produktami orientalnymi. Oczywiście mięso najlepiej kupić u zaprzyjaźnionego rzeźnika, a ryby i owoce morza prosto z rybackiego kutra. Nie każdy jednak ma taką możliwość i nie chodzi tu bynajmniej o barierę finansową... Nie dajmy się jednak zwariować – umiar w jedzeniu jest tak samo istotny, jak niepopadanie w skrajności. Jeśli macie ochotę na czekoladę, zjedzcie ją, ale zafundujcie sobie prawdziwą czekoladę, a nie mleczną, pełną szkodliwych utwardzonych tłuszczów roślinnych, cukru w różnej postaci, emulgatorów, aromatów itp., itd. Jeśli lubicie mięso – zjedzcie go mniej, ale lepszej jakości. I wilk będzie syty, i owca cała. A być może dzięki książce Glena Mattena przekonacie się do niemal setki innych produktów, pysznych i zdrowych, z których można przyrządzić prawdziwe delicje. Bo zdrowe jedzenie naprawdę nie gryzie!
Glen Matten, „100 zdrowych pokarmów. Jak kupować, przygotowywać i przyrządzać zdrową żywność” (oryg. The 100 foods you should be eating), G+J 2011, 160 s., cena 41,90 zł.
Książka na stronie wydawcy: www.gjksiazki.pl/ksiazki,1,21,156,100-zdrowych-pokarmow-jak-kupowac-przygotowywac-i-przyrzadzac-zdrowa-zywnosc.html