Jest wiele synonimów, którymi można zastąpić określenie „anielski”. Boski, cudowny, niebiański, nadprzyrodzony, nieziemski, rajski, magiczny... Te przymiotniki idealnie pasują do pysznych słodkich wypieków, na których widok cieknie nam ślinka. „Anielskie babeczki” to kolejna książka znanej gotującej siostry zakonnej, salwatorianki Anieli Gareckiej, która swoim kulinarnym talentem dzieli się od lat z telewidzami oraz czytelnikami. Niestety, po lekturze tej publikacji mam wrażenie, że cała „anielskość” sprowadza się nie do smaku, zapachu czy wyglądu, lecz do... imienia autorki.
„Anielskie babeczki” zawierają pięćdziesiąt cztery przepisy podzielone na kilka kategorii: babeczki (są tu babeczki i muffinki), ciastka (ciasteczka i inne drobne wypieki), ciasta, desery, lody i sorbety, nalewki, sposób podania, przekąski. Wszystkie receptury są bardzo, bardzo proste. Większość z was zapewne zna je z rodzinnych imprez u wujków i cioć. Przyznam, że spodziewałam się czegoś więcej. Na początku siostra Aniela proponuje upiec kruche babeczki i napełnić je bitą śmietaną z owocami albo chałwą roztopioną z masłem i cukrem. Znajdziecie tu muffinki makowe i marchewkowe z kremem serowym, a także chrust, ciastka przez maszynkę, kokosanki, papieskie kremówki, pączki, ptysie z bitą śmietaną i jagodami (te z okładki) czy ciastka francuskie z owocami. Klasyka.
W ciastach też nie można za bardzo wybierać – biszkopt z delicjami, budyniowe z jabłkami, ucierane z makiem, przysmak orzechowy, sernik gotowany. Dalej mamy desery, np. banany i pomarańcze z miodem, budyń marmurkowy (waniliowy i czekoladowy, „z torebki”, podane po prostu w jednym pucharku z plastrem ananasa), kolorowe galaretki z bitą śmietaną, jabłka pieczone w folii, krem z zsiadłego mleka czy owocowe szaszłyki. Jak dla mnie wszystko zbyt banalne. Spodobał mi się tylko pomysł na fondue kokosowe oraz umieszczenie domowego kisielu, który robię w taki sam sposób od dawna, w wydrążonych jabłkach. Po deserach jeszcze trzy rodzaje lodów, sorbet cytrynowo-limonkowy, likier kawowo-cytrynowy i poncz rumowy. Na kolejnych dwóch stronach widnieją duże zdjęcia wydrążonego melona i arbuza z owocami w środku, jako kreatywny sposób podania. Kilka lat temu można było zapewne zachwycić czymś takim gości. Dziś nie jest to już jednak oryginalne.
Na końcu przepisy z zupełnie z innej beczki – dwie przekąski: koreczki z kiełbasy, żółtego sera, jabłek i warzyw oraz sałatka z kurczaka. Nie lubię takich niespodzianek. Kiedy sięgam po książkę zatytułowaną „Anielskie babeczki”, to nastawiam się na publikację pełną wspaniałych babeczkowych pomysłów. Mogę zrozumieć, że pojawiają się tu również ciastka, ciasta i desery, choć w takim wypadku lepiej byłoby nadać tytuł „Anielskie słodkości”. Mogłabym przyjąć babeczki wytrawne, na słono lub ostro. Ale pojawienia się nalewek, a już najbardziej przekąsek zupełnie nie rozumiem. Psują obraz całości. Zawsze w takich sytuacjach mam wrażenie, że autor chciał „upchnąć” wszystko, co aktualnie miał do pokazania. Książka o babeczkach? Przecież nikt się nie obrazi, jeśli dodam sałatkę z kurczaka...
Publikacja może być przydatna dla początkujących cukierników i osób szukających prostych, klasycznych przepisów. Jeśli macie zeszyt z recepturami mamy lub babci, prawdopodobnie znajdziecie w nim większość propozycji siostry Anieli. Książka nie będzie wam potrzebna. A szaszłyki owocowe, budyń „z torebki” i galaretkę z bitą śmietaną zrobicie i bez przepisu. Szkoda że autorka nie poszła o krok dalej i nie podzieliła się z czytelnikami swoją wieloletnią wiedzą i doświadczeniem. Nie ma tu właściwie żadnych porad czy wskazówek. W kilku krótkich zdaniach zostało opisane wykonanie deseru i na tym koniec. Przy każdym jest informacja o potrzebnych przyborach, czasie przygotowania i ewentualnie także czasie pieczenia. Przy niektórych dopisano liczbę sztuk lub porcji. Komentarzy uroczej siostry Gareckiej brak. Szkoda...
Książka nie broni się też graficznie. Jakość wydania jest dobra. Kwadratowy format (18 cm), twarda, „dmuchana” okładka, kredowy papier. Dzięki wzmocnionemu grzbietowi nie zamyka się po rozłożeniu na stole. Każdy przepis jest zilustrowany dużym zdjęciem znajdującym się po lewej stronie. Niestety, fotografie Marcina Pioskowika pozostawiają wiele do życzenia w kwestii kompozycji, oświetlenia, ostrości. Stylizacja słodkości również nie jest zadowalająca, ale to akurat najmniejszy problem. W tej publikacji nie ma dla mnie żadnego zaskoczenia. Za dużo tu półproduktów – gotowy budyń, chałwa, galaretka. Siostra Aniela używa olejków do aromatyzowania deserów i dla ozdoby posypuje je kolorowymi cukierkami albo pałeczkami, na które mam wręcz alergię. Jestem bardzo zawiedziona, ponieważ spodziewałam się iście niebiańskich doznań, a tu... legumina i pizza na słodko.
Z tego rozgoryczenia postanowiłam sprawdzić, jak siostra Aniela wypada na wizji. Obejrzałam kilka odcinków „Anielskich smaków” i stwierdziłam, ku własnemu zdziwieniu, że lepiej obejrzeć autorkę „w akcji” niż korzystać z książki. W programie znajdziecie więcej porad, wskazówek i sympatycznych komentarzy. W książce zdecydowanie tego brakuje. Jeżeli szukacie nieskomplikowanych, łatwych do przygotowania, nieco staromodnych, domowych przepisów na słodkości, książka ta może przypadnie wam do gustu. Ale jeśli oczekujecie czegoś więcej, prawdopodobnie będziecie rozczarowani. Cóż... widocznie na prawdziwie rajskie babeczki trzeba mi będzie jeszcze poczekać.
Aniela Garecka, Janina Król, „Anielskie babeczki. Klasztorne specjały”, Salwator 2012, 112 s., cena 29,99 zł.
Książka na stronie wydawcy: www.salwator.com/703,anielskie-babeczki-klasztorne-specjaly-ciasta-desery-lody-sorbety.html
Aniela Garecka, Janina Król, „Anielskie babeczki. Klasztorne specjały”, Salwator 2012, 112 s., cena 29,99 zł.
Książka na stronie wydawcy: www.salwator.com/703,anielskie-babeczki-klasztorne-specjaly-ciasta-desery-lody-sorbety.html