sobota, 12 stycznia 2013

Majorkańskie opowieści

Peter Kerr, „Pomarańcze w śniegu. Pierwsza zima na Majorce”
Z czym kojarzy wam się Majorka? Wspaniałe plaże, błękit wody, palmy, luksusowe hotele, kolorowe drinki i rzesze turystów. Ale przede wszystkim piękna słoneczna pogoda, jakże odmienna od ponurej szkockiej aury! Nic dziwnego , że Peter Kerr i jego żona Ellie zakochali się w Majorce. Postanowili zamienić farmę szkocką na majorkańską i rozpocząć nowe życie na ciepłej hiszpańskiej wyspie. Wrażenia z pierwszych miesięcy pobytu Peter Kerr opisał w książce „Pomarańcze w śniegu”. Znajdziecie w niej wiele zabawnych sytuacji oraz smakowitych kąsków.

Ten schemat jest już czytelnikom dość dobrze znany. Bohaterowie porzucają dotychczasowe życie, dom i pracę, by zamieszkać w jakimś mniej lub bardziej egzotycznym miejscu. Peter Kerr, farmer, pisarz i muzyk jazzowy, wraz z żoną i synami postanowił przenieść się ze Szkocji na Majorkę. Rodzinne perypetie opisał w cyklu książek, który otwierają „Pomarańcze w śniegu”. Autor wspomina przybycie na wyspę, która przywitała ich... śniegiem (na szczęście później pogoda okazała się dużo łaskawsza). Opisuje liczne perypetie związane z ich nowym domem, który wymaga generalnego remontu. Cały czas coś się w nim psuje, okna wypadają podczas burzy, komin jest zatkany, rura odpływowa nie działa tak, jak powinna. Problem goni problem. Do tego dochodzą rozmaite absurdy majorkańskiego dnia codziennego, jak na przykład niemożliwość kupienia zapasowej butli z gazem. Naprawdę podziwiam wytrwałość i cierpliwość Kerrów. Co innego pośmiać się z takich historii, gdy siedzi się wygodnie w fotelu, a co innego doświadczać ich na własnej skórze...

Autor nie koncentruje się na widokach, ciekawych miejscach czy atrakcjach turystycznych. Jego książka nie jest przewodnikiem, ale może być swego rodzaju poradnikiem dla tych, którzy wybierają się na Majorkę i chcieliby poznać specyfikę tamtejszego stylu życia. Przede wszystkim siempre paciencia – zawsze cierpliwość. Mieszkańcy nigdy się nie spieszą, każda sprawa, nawet najbardziej nagląca, może przecież poczekać... Przybyszom nie pozostaje nic innego, jak przyzwyczaić się do rytmu pracy i ludzkiej mentalności. Krzykiem, groźbą ani nawet prośbami i tak niewiele da się zdziałać. Zostali tu przedstawieni sąsiedzi oraz osoby, z którymi można zetknąć się na co dzień się w urzędach, restauracjach, sklepach czy na farmie. Dla Kerrów problemem w kontaktach z tubylcami jest nie tylko zupełnie inne podejście do pracy i życia, lecz także zaledwie podstawowa znajomość języka hiszpańskiego, czy też jego lokalnej odmiany. A pomoc i rady były im niezbędne, ponieważ nie mieli najmniejszego pojęcia o uprawie pomarańczy, które znajdowały się na ich nowej farmie.

Oprócz rozmaitych problemów z domem i fermą, znajdziecie tu również majorkańskie jedzenie oraz wino. Autor opisuje posiłki bardzo dokładnie, tak że niemal można poczuć ich zapach i smak. Szkoda, że ni zamieścił w książce choćby kilku przepisów... Jeżeli macie ochotę na przyjemną, lekką i pełną zabawnych historii opowieść, „Pomarańcze w śniegu” będą w sam raz. Książkę można „połknąć” w jeden lub dwa wieczory, racząc się wraz z bohaterami tajemniczym gazapo oraz „robaczywym” sokiem pomarańczowym. A może jednak dobrym winem? Zastanawiam się tylko co będzie dalej, w następnych publikacjach Kerra poświęconych Majorce. Czy aby temat nie został wyczerpany? Mam nadzieję, że kolejne części cyklu, jeśli zostaną wydane w języku polskim, czymś nowym czytelnika zaskoczą.


Peter Kerr, „Pomarańcze w śniegu. Pierwsza zima na Majorce” (oryg. Snowball Oranges. One Mallorcan Winter), Carta Blanca 2010, seria Bieguny, 253 s., cena 34,90 zł.