Pierwsze czytelnicze kroki skierowałam jednak do działu poświęconego kuchni, zajmującego, łącznie z dodatkiem „White Plate”, trzydzieści dwie strony. Mało, ale biorąc pod uwagę, że cały magazyn ma objętość 128 stron, części „kuchennej” i tak dostał się obfity kawałek. Na początku znajdziecie kilka ciekawostek, jak książka do jedzenia czy mobilna kuchnia. Później zamieszczono wywiad z Toddem Selbym, fotografem i bloggerem, autorem książki „Edible Selby” przedstawiającej zdjęcia różnych osób na całym świecie związanych z jedzeniem. Wywiad jest oczywiście opatrzony licznymi przykładami z książki. Szczerze powiedziawszy, wolałabym w tym przypadku jeszcze więcej zdjęć zamiast tekstu...
Do następnej rozmowy zaproszono słodki duet ze słynnej nowojorskiej ciastkarni Baked. Aż się prosi, by takie teksty były obszerniejsze, tak miło się je czyta! Dalej znajdziecie subiektywny przegląd rzymskich lokali gastronomicznych przygotowany przez Tomasza Barana, artykuł o ekologicznym kuchennym perpetuum mobile i felieton Aleksandry Pavoni o „piciu gwiazd”, czyli słów kilka m.in. o szampanie. Na koniec dwa przepisy: jajka sadzone na kaszance i pieczone śliwki z tymiankiem, miodem i kremem z ricotty. Jak dla mnie niezbyt zachwycające połączenia, ale ładnie zaprezentowane. Szkoda, że nie ma tu jeszcze trzech, czterech innych receptur, by czytelnik miał większe szanse na znalezienie czegoś dla siebie. Przy wszystkich materiałach podano adresy stron internetowych lub blogów, na których można znaleźć bardziej szczegółowe informacje lub odszukać opisywaną (bądź też opisującą) postać.
Po odwróceniu kolejnej strony stajemy oko w oko z pierwszym numerem magazynu „White Plate”, będącego dodatkiem do „Monitor Magazine”. Redaktor naczelną jest Liska, znana z blogu White Plate. W oczy od razu rzuca się inny papier. Cały magazyn wydrukowany jest na przyjemnym, matowym papierze, podobnie zresztą jak „Smak”, natomiast „White Plate” (oraz główna okładka) wyróżnia się papierem kredowym, błyszczącym. A ponieważ wiele jest w dodatku zdjęć z czarnym tłem, od razu widać na nich odbijające się palce...
Na początek słów kilka od redaktor naczelnej, a później przepisy na domowe nalewki (np. morelową lub z czarnej porzeczki) oraz ciasta na jesienną chandrę, z ładnie wystylizowanymi zdjęciami. Jest klimatycznie i smakowicie, choć piernik, makowiec i keks z bakaliami nie śnią mi się po nocach. Zdecydowanie nie są to moje ulubione, wymarzone ciasta. Dalej mamy jeszcze coś do poczytania – felieton o bistronomii, czyli dobrym jedzeniu za rozsądne pieniądze, propozycje kulinarnych prezentów oraz interesujący wywiad z Darią Grad-Berdak i Jarosławem Berdakiem, twórcami projektu „I love nature”, zajmującymi się wyrobem ekologicznych przedmiotów kuchennych. Kto z nas, kulinarnych maniaków, nie chciałby mieć takiej deski do krojenia albo wałka! Na koniec ponownie Eliza Mórawska – tym razem pisze o swoich (nie)grzesznych przyjemnościach.
Jak widać, nie ma tego wiele – trzy wywiady, kilka krótkich tekstów, rzymskie restauracje i garść przepisów. Gdyby tę treść pomnożyć razy cztery, wyszedłby całkiem smakowity magazyn kulinarny. A tak – mam ogromny niedosyt. Oczywiście nie takie było zamierzenie redakcji, ale oceniam wydawnictwo głównie pod kątem działu „kuchnia”. Jeśli interesują was także design, biznes, kultura, styl i podróże – zdecydowanie jest to magazyn dla was. Jeśli szukacie magazynu kulinarnego, są już na rynku bardziej odpowiednie tytuły. Ale mimo wszystko warto zapoznać się choćby z jednym numerem „Monitor Magazine”, dla sprawdzenia. Dziesięć złotych wydane raz na trzy miesiące to naprawdę niewielki koszt. Cena zapewne nieco wzrośnie, ale mam nadzieję, że podwyżka będzie rozsądna. Jestem ciekawa, jak „Monitor Magazine” i „White Plate” rozwiną się dalej. I z tej ciekawości na pewno kupię kolejny numer. Co będzie później... poczytamy, zobaczymy.
„Monitor Magazine”, 2/2012 (październik-grudzień), 128 s., cena 10 zł.