Fritz-Albert Popp jest urodzonym w 1938 r. niemieckim fizykiem, biofizykiem i lekarzem oraz pionierem biofotoniki w Niemczech. Ma na koncie wiele projektów badawczych, publikacji naukowych, konsultacji, wykładów oraz tytułów honorowego profesora uniwersytetów na całym świecie. Swoimi badaniami dowiódł, że wraz z pożywieniem dostarczamy do organizmu zawartą w nim energię świetlną, której nasze komórki potrzebują do istnienia. W warunkach laboratoryjnych odkrył metodę pozwalającą na pomiar możliwości kumulacji światła w pokarmie. Jego niezwykłe osiągnięcie ma niebagatelne znaczenie zarówno dla producentów, jak i konsumentów żywności. Pomiar biofotonów pozwala bowiem na jednoznaczne stwierdzenie czy np. jajka pochodzą z chowu klatkowego czy od szczęśliwych kur wolnowybiegowych albo czy olej został poddany rafinacji. A więc – czy żywność reklamowana jako „bio” i „eko” rzeczywiście charakteryzuje się lepszą jakością, czy też jest to zwykły marketingowy wabik. Pomiary Poppa pozwalają na jednoznaczne określenie różnic, ponieważ zdrowe artykuły spożywcze naturalnego pochodzenia cechuje wyższe promieniowanie biofotonów niż żywność szklarniową, czy też wytwarzaną przemysłowo. Oszustwo jest więc niemożliwe.
Badania Poppa wywołały mnóstwo kontrowersji i spotkały się z, delikatnie rzecz ujmując, niezrozumieniem wielu badaczy. To co nowe, najczęściej budzi obawy. Przez lata byliśmy przecież karmieni i przekonywani do pewnych teorii dotyczących jedzenia, namawiani do przestrzegania piramid żywienia czy różnorakich diet, liczenia kalorii. Tymczasem każdy z nas potrzebuje do życia określonych „wibracji”, których źródłem może być właśnie pokarm – odpowiednio dobrany, dobrej jakości (pełny słonecznej energii). Być może niektórzy z was uznają przedstawione w książce teorie za wątpliwe, ale coś w nich musi być, skoro powodują takie napięcia i spory w środowisku największych naukowców świata. W Polsce podobnymi badaniami zajmował się wcześniej prof. Włodzimierz Sedlak, a obecnie kontynuuje je m.in. prof. Janusz Sławiński, który przygotował wstęp do „Przekazu jedzenia”.
Autor książki pisze również o zdrowym apetycie, który wiele osób zatraciło. Jemy to, co dyktuje nam moda, dieta lub sklepowe półki. Nie słuchamy własnego organizmu, który przecież najlepiej wie, co jest dla niego dobre. „(...) wszyscy mamy jakieś specjalne upodobania do wybranych potraw, i to bez jakiegokolwiek logicznego wytłumaczenia. Zwierzęta żyjące dziko, z zaskakującą celnością wybierają z bogatej oferty natury te rośliny czy zdobycz zwierzęcą, najbardziej przypadającą im do gustu i gwarantującą najlepsze zaopatrzenie w substancje odżywcze. Niestety, niektóre cechy apetytu nie odpowiadają instytucjom posiadającym zawsze najnowszy poziom wiedzy naukowej i wykorzystującym tą wiedzę w sposób odpowiedzialny do tworzenia norm żywieniowych dla naszego społeczeństwa. (...) Apetyt jest bardziej kapryśny niż niejedna gwiazda filmowa. Jeżeli nie prowadzi do nałogu, to ta sama osoba może mieć zróżnicowany i nieprzewidywalny apetyt na różnorodne produkty o różnej porze i w różnych miejscach – od ogórków kiszonych po jajecznicę z pieczarkami. Wytrawnym czytelnikom i smakoszom może wpaść do głowy jeszcze więcej na ten temat. Mówiąc krótko: Apetyt jest subiektywny i niepowtarzalny.” W innym miejscu zauważa, że gdybyśmy posiadali zdrowy apetyt, nie musielibyśmy martwić się o analizy jakości pożywienia... Słuchajmy więc własnego ciała i jedzmy to, na co mamy ochotę! Nie traktujmy jednak tej porady zbyt dosłownie – naszpikowana chemią i mocno przetworzona żywność niewiele ma w sobie życiodajnego światła.
Książka została podzielona na kilka części. Na początku zamieszczono przedmowę prof. dr hab. Janusza Sławińskiego, a także obszerny wywiad z Fritzem-Albertem Poppem przeprowadzony przez Mathiasa Bröckersa. Z tej ponad czterdziestostronicowej rozmowy, spisanej przystępnym językiem, można wynieść ogromną wiedzę. Dalsza część tekstu składa się z pięciu części (podzielonych na podrozdziały): I – jedzenie to więcej niż jedzenie, II – na tropie jakości żywnościowych, III – przekaz jedzenia, IV – pięć tez niezbędnych do zrozumienia pokarmu, V – o historii biofotoniki. Na końcu znajduje się spis literatury przedmiotu oraz przypisy. W książce pojawia się dość dużo tabel i wykresów obrazujących wyniki badań. Język publikacji jest specyficzny, częściowo popularnonaukowy, a częściowo naukowy i nieco hermetyczny (dla wielu osób początkowo odstraszający i niezrozumiały). Autor stara się jednak wyjaśnić wszystko w sposób jak najbardziej przystępny. Warto poświęcić kilka wieczorów na zapoznanie się z tą pozycją, a nawet wrócić do niej drugi lub trzeci raz. Nie każdy musi od razu wszystko zrozumieć, ale na pewno każdy znajdzie w „Przekazie jedzenia” wiele cennych, praktycznych informacji oraz kwestii, które warto przemyśleć.
Wspominałam już o tym, że w książce została poruszona kwestia rozpoznawania jakości jajek oraz olejów. Przeczytacie w niej również o pomidorach oraz herbacie, a także o stanie współczesnego piekarnictwa. Przytoczę krótki fragment dotyczący właśnie wyrobu pieczywa: „Piekarnictwo rozwinęło się jako odnoga nauki, która pogodziła się z podwyższoną alergią u piekarzy i konsumentów. Okazuje się coraz bardziej, że jest to międzydyscyplinarna naukowa sfera na pograniczu technologii żywności i farmakologii”. Tak wygląda nasz chleb powszedni... A przecież to nie chemicznych polepszaczy i konserwantów potrzebujemy do życia, lecz światła: „W gruncie rzeczy wszystkie istoty żyjące odżywiają się światłem, przede wszystkim poprzez fotosyntezę roślin, potem przez glikolizę, przy której dochodzi do rozkładu cząsteczki cukru magazynującej światło (…) w produkty rozpadu: dwutlenek węgla i wodę. Znowu pojawia się światło słoneczne, które pod postacią energii elektromagnetycznej aktywuje metabolizm i zarządza nim. To tłumaczy szczególny wpływ światła słonecznego na jakość owoców i żywych istot”.
Jesteśmy „ssakami świetlnymi”, powinniśmy więc dbać o to, by nasze pożywienie było jak najwyższej jakości, czyli było naturalne i zawierało duży ładunek energii świetlnej. Skoro pokarm wpływa na kierunek naszej ewolucji, to lepiej, w dużym uproszczeniu, karmić się życiodajnym światłem towarzyszącym nam od zawsze niż podejrzanymi chemikaliami, które nie wiadomo dokąd nas zaprowadzą... Książka Fritza-Alberta Poppa była wielkim bestsellerem w Niemczech (wydanie pierwsze w 1999 r.). Mam wrażenie, że w Polsce ta publikacja gdzieś się „zagubiła”. A szkoda... Wiele osób już dawno zapomniało jak smakuje prawdziwa jajecznica albo dojrzewający na słońcu, prawdziwy pomidor. Jedzenie powinno nam dostarczać nie tylko kalorii i przyjemności, lecz także, a może przede wszystkim – odżywiać, wzmacniać zdrowie i dobre samopoczucie. Nigdy nie jest za późno, by wrócić do smaków, za którymi tęsknimy, a lektura „Przekazu jedzenia” może być pierwszym, mobilizującym krokiem do wielkich zmian. Z dedykacją dla wszystkich wielkich koncernów produkujących „żywność bez żywności”.
Ocena: 8/10
Fritz-Albert Popp, „Przekaz jedzenia, czyli co nas odżywia” (oryg. Die Botschaft der Nahrung: mit einem Interview), Virgo 2010, 211 s., cena 44 zł.
Książka na stronie wydawcy: http://virgobooks.pl/przekaz-jedzenia-czyli-co-nas-odzywia.html
* Dziękuję wydawnictwu Dwie Siostry za przekazanie egzemplarza do recenzji.
Fritz-Albert Popp, „Przekaz jedzenia, czyli co nas odżywia” (oryg. Die Botschaft der Nahrung: mit einem Interview), Virgo 2010, 211 s., cena 44 zł.
Książka na stronie wydawcy: http://virgobooks.pl/przekaz-jedzenia-czyli-co-nas-odzywia.html
* Dziękuję wydawnictwu Dwie Siostry za przekazanie egzemplarza do recenzji.