Od literackiej skandynawsko-kryminalnej mody ostatnich lat trzymałam się daleko. Nie żebym nie lubiła czasem przeczytać dobrej powieści z dreszczykiem – owszem, zdarza się. Ale kiedy w kolejce czeka kilkanaście tysięcy tytułów, trzeba dokonywać bezlitosnej selekcji. Nie podlegają jej natomiast książki kulinarne i z tego właśnie powodu publikacja Camilli Läckberg zagościła w moim domu. Autorki nie trzeba chyba nikomu przedstawiać, ale dla tych, którzy – tak jak ja – nie znają jej twórczości, dodam, że jest szwedzką ekonomistką, która w swoim kraju została okrzyknięta królową kryminałów. Jej książki sprzedają się w bardzo dużych nakładach, także zagranicą. Duże grono fanów ma Läckberg także w Polsce. Akcja jej powieści rozgrywa się w Fjällbace, która niegdyś była osadą rybacką, a obecnie cieszy się mianem miejscowości turystyczno-urlopowej. Właśnie tam na świat przyszła Jean Edith „Camilla” Läckberg, której wielką pasją, oprócz pisarstwa i kryminalistyki, jest gotowanie.
W tworzeniu „Smaków z Fjällbacki” wziął także udział przyjaciel autorki, Christian Hellberg – jeden z najwybitniejszych szefów kuchni w Szwecji, również pochodzący z uroczej tytułowej miejscowości. Właściwie w całej książce częściej odnajdywałam właśnie Christiana niż Camillę, co było dla mnie małym zawodem. Oczekiwałam jej autorskich propozycji, domowych kulinarnych sekretów, a otrzymałam dania skomponowane niemal wyłącznie przez Christiana, iście restauracyjne. A może w ich rodzinnym miasteczku właśnie tak jada się na co dzień? Główną bohaterką książki pozostaje oczywiście Fjällbacka i jej niepowtarzalne smaki. W przedmowie Camilla pięknie o nich pisze, wspominając także swojego ojca, który uwielbiał gotować: „Sekret gotowania polega na tym, że potrawy przechodzą smakiem i zapachem gotującego (…) Ta sama zasada dotyczy miejsca, gdzie się przyrządza potrawy. Każde ma swój charakterystyczny smak, którego nie da się oddać słowami”. Sięgając po tę książkę, musicie więc mieć świadomość, że potrawom przygotowanym według zaprezentowanych w niej receptur może czegoś brakować. I nie chodzi wcale o egzotyczne przyprawy czy trudno dostępne składniki, lecz właśnie o ten magiczny, niepowtarzalny smak. W tym przypadku smak Fjällbacki, którego nie da się odtworzyć w żadnym innym miejscu na świecie. Nie zmienia to jednak faktu, że warto spróbować tych pyszności, gdziekolwiek się znajdujecie!
Książka została podzielona na kilka rozdziałów. Przed każdym znajduje się krótkie, osobiste wprowadzenie Camilii, a później pojawiają się przepisy. „Przysmaki z fiordu Väderö” to na przykład ostrygi z pomidorami i ogórkiem, pod pianką cytrynową, dorsz z rusztu z brandade z wędzonego węgorza z masłem rakowym, ośmiorniczki smażone z natką pietruszki i cytrusowym äioli albo roladki z gładzicy z anchois. Podczas „Pikniku nad Badholmen” możecie zasmakować w kurczaku pieczonym z cytryną i rozmarynem, podanym z sałatką z fetą, chrupkim chlebku knäckebröd lub górce jagnięcej z dipem ze słonecznika bulwiastego, popijając to wszystko zimnym napojem z malin i soku z kwiatów czarnego bzu (z procentami). Na pyszny „Lunch na przystani” można przygotować grillowanego łososia z masłem limonkowym i ziemniakami w ziołach, szynkę sezonowaną ze smażonym melonem bądź niewyszukane gotowane ziemniaki z koperkiem.
W kolejnych rozdziałach znajdziecie m.in. takie smakołyki, jak grillowane żeberka jagnięce z salsą musztardową, letnie szparagi z sosem holenderskim i kawiorem z pstrąga, polędwica wołowa w ziołach z popiołem z pora (niezwykle intrygujące!), siedem pysznych dodatków do grilla („Grill party na Valö”), zupa z homara w stylu tajskim, smażona makrela ze szpinakiem w sosie śmietanowym, śledź marynowany z żytnim chlebem i dojrzałym serem, terrina z matiasów z kiełkami („Świętowanie we Fjällbace”), terrina z kaczych wątróbek z konfiturą grzybową i kandyzowanymi orzechami laskowymi, mus czekoladowy z pianką miętową i marynowanymi wiśniami, zupa borowikowa z oliwą truflową i smażonymi kurkami czy kacze piersi pieczone w pieprzu z kremem dyniowym i winegretem imbirowym („Kolacja w zimowych ciemnościach”).
Przepisy są dość różnorodne – od bardzo wykwintnych po banalnie proste, np. racuszki Jensa Läckberga, ojca Camilli, czy klopsiki taty Hellberga. Królują oczywiście ryby i owoce morza, co – zważywszy na położenie Fjällbacki i pochodzenie autorów – zupełnie nie powinno dziwić. Zazdroszczę im możliwości otrzymania składników „prosto od rybaka”. Ja mogę o nich tylko pomarzyć... Gotowanie przedstawionych w książce potraw z mrożonek lub puszek całkowicie mija się z celem. Jeśli więc nie macie dostępu do ryb i frutti di mare naprawdę dobrej jakości, lepiej pozostańcie przy przepisach, które nie wymagają ich użycia.
W książce znalazł się również rozdział dla wielbicieli łakoci. W „Słodkich przysmakach” znajdziecie m.in. górki marcepanowe z banana split i kajmakiem, trufle czekoladowe z solą morską, konfiturę rabarbarową z sosem waniliowym i chrupkami z kardamonem czy lody truskawkowe z konfiturą z pieczonej papryki. W jednym z wcześniejszych rozdziałów pojawiają się też muffinki z kardamonem i jabłkami. Na końcu książki zostały zebrane najważniejsze podstawowe receptury (np. confit cytrynowy, woda chili, majonez, rosół z omułków, słodka zalewa), po których zamieszczono alfabetyczny spis wszystkich przepisów. Przy pierwszej recepturze znajduje się ważna uwaga od tłumacza dotycząca stosowanych w książce miar objętości – w szwedzkich przepisach używa się bowiem jednostki dl (1 dl = 100 ml) i jest ona stosowana również w polskiej wersji tej publikacji.
„Smaki z Fjällbacki” zostały wydane w przyjemnym formacie (19x24,5 cm), z twardą oprawą, na grubszym matowym papierze. Papier ten ma nieco rustykalny, surowy wygląd, dzięki czemu idealnie komponuje się z chłodnym klimatem Skandynawii i wspaniałymi zdjęciami Niklasa Bernstone’a. Jego fotografie, ukazujące Camillę i Christiana, Fjällbackę, port, łodzie, domy, ludzi oraz ucztowanie przy stole, są niewątpliwym atutem książki. Naprawdę miło jest na nie patrzeć, szczególnie gdy pod ręką ma się kubek gorącej herbaty. Całość prezentuje się bardzo świeżo i smacznie. Oprócz ciekawych przepisów Christiana znajdziecie tu wspomnienia z dzieciństwa Camilli, oscylujące naturalnie wokół bogactwa stołów i biesiadowania. Po zapoznaniu się z tą książką czuję lekki niedosyt... Chciałabym poznać bliżej klimat Fjällbacki, może więc w przerwie między gotowaniem znajdę jednak czas na lekturę powieści Camilli Läckberg.
Ocena: 8/10
Camilla Läckberg, Christian Hellberg, „Smaki z Fjällbacki” (oryg. Smaker från Fjällbacka), Czarna Owca 2012, 176 s., cena 49,90 zł.
Książka na stronie wydawcy, z początkowym fragmentem: www.czarnaowca.pl/varia/smaki_z_fjallbacki,p690864135
*Dziękuję wydawnictwu Czarna Owca za przekazanie egzemplarza do recenzji.