Dostaję paczkę z dwiema książkami. Jedną znam z opisu, drugą widzę pierwszy raz. Pobieżnie zerkam na okładkę – „Ristorante Paradiso” – i szybko wertuję kartki. To komiks, kulinarny komiks! Wspaniale, ale coś jest nie tak... Trafił mi się chyba wadliwy egzemplarz, bo wszystko wywrócone jest do góry nogami. Cóż, wybaczcie, ale nie jestem znawcą komiksu, ani tym bardziej mangi. Zetknięcie z publikacją Natsume Ono było dla mnie dużą niespodzianką. Naprawdę powstało coś „takiego”? Wiedziałam już, co będę czytać tego wieczoru. Prawdziwa gratka dla fanów literatury kulinarnej!
Wśród krytyków i blogerów komiksowych zdania na temat „Ristorante Paradiso” są podzielone. Otwarcie przyznaję, że nie jestem komiksowym fanatykiem. Bardzo bym chciała zanurzyć się głębiej w tym świecie, ale potrzebowałabym na to kolejnego życia. Jednak obok komiksu z wątkiem kulinarnym nie mogłam przejść obojętnie i jestem ogromnie wdzięczna wydawnictwu Hanami, wydawcy polskiej edycji „Ristorante Paradiso”, za poinformowanie mnie o istnieniu tej publikacji. Jej autorka, Natsume Ono, jest zafascynowana włoską kulturą. Zanim rozpoczęła karierę w świecie komiksu, przez niemal rok przebywała w słonecznej Italii, chłonąc śpiewny język i delektując się wszystkimi składnikami tamtejszej kultury. Z tego oczarowania prędzej czy później musiał powstać smakowity komiks – wszak Włochy słyną ze wspaniałej kuchni!
Akcja „Ristorante Paradiso” została umieszczona w rzymskiej restauracji o nazwie Ristorante Casetta Dell’orso. Pewnego dnia w jej drzwiach pojawia się dwudziestojednoletnia Nicoletta. Dziewczyna przyjechała do Rzymu w poszukiwaniu swojej matki, Olgi, która porzuciła ją w dzieciństwie dla mężczyzny. Jej przyszły mąż – właściciel restauracji, nie chciał wiązać się z rozwódką, więc Olga ukryła przed nim fakt posiadania dziecka. Nicoletta dorastała pod opieką dziadków i przez lata żywiła w stosunku do matki nieskrywaną nienawiść. W końcu postanowiła ją odnaleźć i nieco pokrzyżować jej szczęśliwe życiowe plany. Niemal od razu zakochała się w jednym z pracujących w restauracji kelnerów, znacznie starszym od niej Claudiu. Wkrótce rozpoczęła pracę w kuchni, ukrywając przed współpracownikami i właścicielem prawdę o matce i rozmyślając o swojej pierwszej miłości. Brzmi trochę banalnie? Owszem, historia jest bardzo prosta, może nawet nieco pretensjonalna, z gatunku lekkich obyczajowych opowiastek. Ale ma w sobie jakiś urok... Może przez delikatne włoskie akcenty, a może dzięki subtelnej kulinarnej otoczce.
Cała opowieść jest nad wyraz spokojna, wręcz leniwa. Wszystko dzieje się niespiesznie, bez wielkich uniesień i zwrotów akcji. Niektórych scenariusz może znudzić, innych oczaruje. Wszystko zależy od nastroju i oczekiwań. Jeśli szykujecie się na pasjonującą lekturą pełną włoskiego temperamentu i wyrazistych smaków, będziecie rozczarowani. Nie ma tu żadnej zawiłej intrygi, nagłych zwrotów akcji czy zakończenia, którego czytelnik nie może się doczekać. Od początku wiadomo, dokąd zmierza ta historia. Jeśli szukacie spokojnej lektury, lekkiej, niezobowiązującej i odprężającej, „Ristorante Paradiso” będzie w sam raz. Komiks jest dość krótki – 176 stron przy formacie 130x180 cm. Można go przeczytać podczas jednej dłuższej kąpieli w wannie.
O bohaterach, poza główną trójką (Nicoletta, Claudio, Olga), dowiadujemy się niewiele. Na kartach komiksu przewijają się starsi kelnerzy w obowiązkowych okularach, nawet jeśli nie mają wady wzroku, była żona Claudia oraz wzdychające do obsługi klientki. Autorka nie poświęca im jednak zbyt dużo uwagi. Natsume Ono nie jest może świetnym psychologiem ani pedagogiem, ale z jej historii można wyciągnąć pouczające wnioski. Poruszane są tu przecież takie tematy, jak porzucenie dziecka, trudne relacje matki z córką, zakochanie się młodej dziewczyny w starszym mężczyźnie czy niemożność „oderwania się” od zakończonego związku. Dodam również, że jest to lektura optymistyczna – od samego początku wszystko zmierza w kierunku happy endu.
W przypadku komiksu niezwykle istotne są oczywiście rysunki. Kreska Natsume Ono jest bardzo charakterystyczna – minimalistyczna i nieprzesłodzona. Bohaterowie mają szerokie usta, „zaspane” oczy i wydłużone, szczupłe sylwetki. Nie znajdziecie tu jednak zbyt wielu szczegółów. Trochę szkoda, bo budzące ciekawość wnętrze restauracji, jak i włoskie architektoniczne smaczki można było przedstawić z nieco większą starannością. Nie oczekujcie również pysznego jedzenia na każdej stronie. Potrawy pojawiają się rzadko i są raczej „anonimowe„ – nie wiadomo jaki jest ich skład, jak się nazywają. Włoski klimat komiksu przejawia się właściwie tylko w tytule oraz imionach bohaterów. Miałam też wrażenie, że w niektórych miejscach akcja nagle została ucięta albo dialog trafił w próżnię. Nie zawsze do końca wiadomo, co się dzieje i czytelnik może czuć się zagubiony.
Może po prostu ten komiks jest zbyt powierzchowny z powodu za małej objętości? Tyle ciekawych wątków można było rozwinąć, tyle postaci pokazać w pełnej krasie... Ale skoro jest tyle „minusów„, dlaczego czyta się go tak dobrze? Oto tajemnica warsztatu Natsume Ono! Jeśli szukacie niewymagającej lektury z subtelnym restauracyjnym tłem, „Ristorante Paradiso” będzie dobrym wyborem. Kiedy weźmiecie komiks do ręki, pamiętajcie, że wydawca polski zachował oryginalny układ stron i kadrów, książkę należy więc czytać od prawej do lewej, zaczynając oczywiście od „końca”. W 2009 r. na podstawie tej mangi powstał także serial animowany opowiadający dalsze losy bohaterów – to tak na marginesie, w razie gdybyście po lekturze odczuwali nienasycenie.
Natsume Ono, „Ristorante Paradiso”, Hanami 7/2009, 176 s., cena 24 zł.
Komiks na stronie wydawcy, z przykładowymi tablicami: www.wydawnictwo.hanami.pl/ristorante_paradiso.php