Królewskie śniadanie kojarzy się z wystawną ucztą, przepychem, drogimi przysmakami oraz srebrną zastawą. Natomiast Alan Alexander Milne dla wielu osób oznacza jedno: Kubusia Puchatka. W pierwszym przypadku mamy stereotyp – nie każdy król jada tak samo, bo i wśród władców gusta są różne. W kwestii drugiej objawia się niewiedza czy też pewien rodzaj zaszufladkowania. Milne był bowiem płodnym dramaturgiem, poetą, a także autorem powieści i krótkich form prozatorskich nieosadzonych w Stumilowym Lesie. O jego kunszcie poetyckim i satyrycznym przekonacie się dzięki książeczce „Śniadanie króla”, wydanej przez wydawnictwo Dwie Siostry w fenomenalnej serii „Mistrzowie Ilustracji”.
niedziela, 28 października 2012
czwartek, 25 października 2012
Najlepszy prezent to prezent jadalny
Najcenniejsze prezenty to te zrobione własnoręcznie – narysowane, wydziergane, wyhodowane. Każdy może pójść do sklepu po bombonierkę lub bukiet kwiatów – to najprostsze rozwiązanie. I choć taki prezent również będzie miły, to jednak bardziej ucieszy obdarowywanego coś, w co włożyliśmy duszę, pozytywne emocje i dobre myśli. Prezent jedyny w swoim rodzaju. Miło jest otrzymać ręcznie wykonaną biżuterię, wystruganą przez dziadka drewnianą figurkę albo szal, który przyjaciółka haftowała wieczorami. Ale jeszcze większą radość sprawiają prezenty, które można zjeść. W smaku domowych ciastek, zapachu przetworów i mocy owocowej nalewki kryją się najszczersze i najlepsze życzenia.
wtorek, 23 października 2012
Brudna robota to coś dla mnie!
niedziela, 21 października 2012
Barok w kuchni
Uwielbiam gotować i czytać
o gotowaniu. Uwielbiam również słuchać muzyki klasycznej
(miałam nawet kilkuletni romans z pianinem). Ale utwory
barokowe nigdy nie należały do moich ulubionych. Książka
Philippe’a Beaussanta „Barokowa melokuchnia nie tuczy” wywołała
we mnie dysonans. Czytać, nie czytać? Ciekawość zwyciężyła
jednak nad muzycznymi uprzedzeniami. Na szczęście, bo lektura jest bardzo
ciekawa i oryginalna. Kto wie, może nawet dzięki niej dam
barokowi jeszcze jedną szansę...
środa, 17 października 2012
Kawa z trupią czaszką
Na początku muszę się do czegoś przyznać – w ogóle nie piję kawy. Nawet cappuccino, nawet z mlekiem. Uwielbiam za to wszystkie słodycze aromatyzowane kawą! Ciasteczka, kremy, lody, cukierki... A do tego dobra herbata albo pyszne deserowe kakao z kleksem bitej śmietany. Mimo iż nie jestem smakoszem kawy jako napoju, bardzo spodobała mi się wydana niedawno przez RM książka „Kawa. Sekrety baristy”. Po pierwsze dlatego, że zamieszczono w niej kilkadziesiąt przepisów na wspaniałe kawowe słodkości. A po drugie z powodu przedstawionych krok po kroku sposobów zdobienia, dzięki którym każda filiżanka kawy czy gorącej czekolady będzie wyglądać jak przygotowana przez profesjonalnego baristę.
poniedziałek, 15 października 2012
Nie truj się! Cała prawda o „E” w żywności
E501 – węglany potasu, E452 – polifosforany, E320 – butylohydroksyanizol, E321 – butylohydroksytoluen, E621 – glutaminian monosodowy, E330 – kwas cytrynowy. A do tego maltodekstryna, utwardzony tłuszcz roślinny, czyli niebezpieczne dla zdrowia tłuszcze trans, hydrolizat białek pszennych, sztuczne aromaty... Co dziś na obiad? Błyskawiczna zupka (popularnie zwaną „chińską”) o smaku kurczaka. Zawartość kurczaka: zero. Na zdrowie! Ale gdy będziecie już pałaszować, odpowiedzcie sobie szczerze na pytanie: czy TO naprawdę wam smakuje?
sobota, 13 października 2012
Mocno zakrapiana podróż historyczno-sentymentalna
Jako nastolatka co tydzień oglądałam z rodzicami „Podróże kulinarne Roberta Makłowicza”. Bardzo lubiłam te jego wyprawy, gotowanie w dziwnych miejscach – w wodzie, na skałach albo uprawnych polach. Podobało mi się, że w każdym odcinku przemyca, oprócz tradycyjnych potraw, także ciekawe informacje na temat walorów turystycznych oraz historii danego regionu. Później, wraz z telewizorem, Makłowicz zniknął z mojego życia. Pojawił się znowu całkiem niedawno, za sprawą pewnej książki, po którą w końcu postanowiłam sięgnąć. Teraz żałuję, że nie zrobiłam tego wcześniej!
środa, 10 października 2012
Uczta dla zmysłów, czyli malarstwo kulinarne
Motywy kulinarne zawsze były obecne w sztukach plastycznych. Na obrazach uwieczniano wystawne kolacje, polowania, martwe natury przedstawiające różne produkty żywnościowe i naczynia. Ale czy zdajecie sobie sprawę z tego, jak często szeroko rozumiana „kuchnia” gości w dziełach wielkich malarzy? Gdy otworzyłam wydany przez Arkady leksykon „Wokół stołu” i ujrzałam dziesiątki „kulinarnych” obrazów, byłam niezwykle zaskoczona – nie tylko ilością, lecz także bogactwem interpretacji oraz prezentowanych elementów i scen. Wnętrza, posiłki, przygotowanie produktów, gotowanie, serwowanie, piękne warzywa, mięsa, napoje, sprzęt kuchenny... To pozycja obowiązkowa dla każdego kulinarnego fanatyka. I wielka uczta dla zmysłów.
sobota, 6 października 2012
Dobrze, że lato już się skończyło
Nigdy nie sądziłam, że kiedyś to powiem... Tak, jestem zadowolona, że lato już się skończyło. A konkretnie – „Śródziemnomorskie lato”. Wydawać by się mogło, że książka o takim tytule, w dodatku zachwalana w większości recenzji jako wspaniała kulinarno-podróżnicza przygoda, będzie idealną lekturą na wakacje. Mnie jednak nie urzekła, a raczej znudziła. Czy popełniłam błąd, czytając ją w październiku? A może to i lepiej. Gorącego sierpniowego popołudnia byłoby mi chyba bardziej żal...
czwartek, 4 października 2012
Jesienny piknik na... dywanie
Piknik kojarzy się nam z piękną słoneczną pogodą, ciepłą wiosną lub gorącym latem, kiedy trawa w parkach i na łąkach się zieleni, a w koronach drzew śpiewają ptaki. Zabieramy wtedy koce i koszyki z prowiantem nad rzekę albo w inne ustronne miejsce. A co w koszykach? Same pyszności! Czy jesienią i zimą musimy rezygnować z piknikowej uczty? Czy można urządzić prawdziwy piknik na dywanie w salonie? I czy przygotowanie pikniku jest dziecinnie proste? Odpowiedzi na te oraz inne pytania znajdziecie w uroczej książeczce Agnieszki Górskiej „Dzieci gotują. Pikniki”.
Subskrybuj:
Posty (Atom)