Książek kulinarnych jest na rynku wydawniczym mnóstwo. Z kinem kuchni sprawa wygląda nieco gorzej. Oczywiście co jakiś czas pojawiają się takie produkcje, ale do zalewu smakowitymi filmami jest nam jeszcze daleko. Z radością i niecierpliwością czekałam więc na „Facetów od kuchni” Daniela Cohena . Niczego konkretnego się nie spodziewałam i może właśnie dzięki temu jestem seansem usatysfakcjonowana. Francuzi kochają miłość i kochają kuchnię, co w tym filmie również się wyczuwa. Obejrzałam lekkostrawną historię, podaną ze smakiem, doprawioną odrobiną romantyczności i dużą dawką specyficznego humoru.
„Faceci od kuchni” to bardzo prosta historia. Mamy tu dwóch głównych bohaterów, których losy splatają się w odpowiednim momencie. Jacky Bonnot (Michaël Youn), młody kucharz-pasjonat, czy wręcz genialny mistrz kulinariów, nie może znaleźć stałego zatrudnienia. Z każdej kuchni jest prędzej czy później „wypraszany”. Jego perfekcjonizm i brak zdolności do przyjmowania najłagodniejszej choćby krytyki – skąd inąd zazwyczaj nieuzasadnionej – nie zjednują mu przyjaciół ani wśród załogi, ani u szefostwa. „Wymagania” niektórych klientów uważa za barbarzyńskie, wręcz uwłaczające jego sztuce kulinarnej, o czym nie krępuje się ich osobiście poinformować. Jacky jest w bardzo trudnej sytuacji, ponieważ jego piękna ukochana Béatrice (Raphaëlle Agogué) wkrótce urodzi dziecko i oczekuje od wybranka swojego życia odpowiedzialności, dojrzałości i... stałego etatu. Oświadczyny również byłyby mile widziane. Kiedy Jacky po raz kolejny zostaje wyrzucony z kuchni, Béatrice załatwia mu pracę w zupełnie innym fachu.

W pewnym momencie drogi obu bohaterów się przecinają. Jacky uwielbia Lagarde’a i zna jego receptury na pamięć. Znajdujący się w trudnej sytuacji mistrz mianuje go swoim asystentem, choć na początek bez wynagrodzenia. Jacky musi ukrywać to przed ukochaną, która na pewno nie pochwaliłaby jego decyzji. Lawina nieporozumień, zabawnych, a chwilami także nieco smutnych sytuacji rusza na dobre! Jak się zakończy? Z tytułu recenzji możecie wnioskować, że dobrze, ale w końcu to komedia, a nie dramat, więc żadnej tajemnicy nie zdradzam.
„Faceci od kuchni” to film lekki i dowcipny, jednak głośno się nie śmiałam. Warto go obejrzeć, choć nie zapada szczególnie w pamięci ani nie wzbudza fizycznego głodu. Przynajmniej we mnie nie wzbudził. Gotowanie jest, jedzenie również – zarówno piękne klasyczne potrawy, jak i wydumane dania kuchni molekularnej, którą w filmie dość mocno wyśmiano (jeśli jesteście jej zagorzałymi fanami i nie macie dystansu do własnych zainteresowań, lepiej wybierzcie inny film). Jednak podczas oglądania nie czuje się ani atmosfery kuchni, ani zapachu przyrządzanych dań. Obraz pozostaje obrazem. Może ta sama historia w formie książki bardziej pobudziłaby wyobraźnię? Aktorzy zagrali dobrze, choć bardziej niż główne postacie interesowała mnie trójka sympatycznych kucharzy z domu opieki, których Jacky poznał podczas malowania okien. Ostatecznie ściąga ich do kuchni Lagarde’a, by pomogli w uratowaniu restauracji. I choćby tylko dla nich – chętnie obejrzę kiedyś film Cohena ponownie. A póki co daję mały minus za to, że w tę trzygwiazdkową kuchnię nie zostałam wciągnięta po uszy.
„Faceci od kuchni” (oryg. Comme un chef), reż i scen. Daniel Cohen, Francja/Hiszpania 2012.
Więcej na temat filmu: http://www.filmweb.pl/film/Faceci+od+kuchni-2012-616947