„Fajna babka. Ale ciacho” to wyjątkowa książka kucharska autorstwa Moniki Mrozowskiej-Szaciłło i Macieja Szaciłło. Okładkę i całą szatę graficzną wystylizowano na podobieństwo ekskluzywnego magazynu o modzie, tudzież stylu życia czy kulinariach. Na jednej okładce widnieje zdjęcie damskie (Monika z babką), na drugiej męskie (Maciej z ciachem). A ponieważ para jest młoda i piękna, tytuł staje się subtelnie dwuznaczny. W każdej części – jej i jego – zamieszczonych zostało czterdzieści osiem słodkich przepisów. Gdyby Szaciłłowie zdecydowali się wydawać miesięcznik lub kwartalnik o gotowaniu, mogłabym poważnie zastanowić się nad prenumeratą.
W środku znajdziemy kolejne zdjęcia autorów książki, często ubranych tylko w bieliznę... Monika, trzymając w ręce wielki nóż, z aparatem na zębach uśmiecha się do obiektywu w towarzystwie czekoladowej Nelly lub z wdziękiem oprósza cukrem pudrem ciasteczka, siedząc na kuchennym stole. Maciej, ze śladem szminki na piersi, popija kawę w łóżku, by za chwilę z miną niewiniątka radośnie napełniać ciasteczka kremem. Wszystkie stylizacje zostały zaaranżowane i przedstawione ze smakiem. Monika i Maciej są istotni, ale całość nie sprawia nachalnego wrażenia. Na początku odniosłam wrażenie, że na ich twarzach jest zdecydowanie za dużo pudru, przez co wyglądają nienaturalnie, ale przecież cała książka to zabawa z formą! Tak, Szaciłłowie bawią się przyjętą konwencją, może nawet trochę z niej drwią... Całość wypada dość apetycznie.
Trochę szkoda, że zdjęcia samych słodkości nie wywołują takiego zachwytu. Stylizacje są proste, ale w prostocie tkwi przecież ogromna siła oddziaływania! Zdjęciom potraw brak jednak wyrazistości i szerszego kontekstu. Tło i rekwizyty są gdzieś „pomiędzy” – ani są, ani ich nie ma... Może fotografie zostały za bardzo powiększone, przez co straciły nieco na ostrości. Wyglądałyby nieźle, czysto, wyodrębnione na białym tle, ale w przypadku niektórych przepisów nad obróbką zdjęcia należałoby się pochylić nieco dłużej. Na wybranych stronach pojawiają się małe wizerunki różnych „cukrowych” produktów (sponsor), ale mi to szczególnie nie przeszkadza. W wypiekach i tak nie używam cukru. Dlatego tym bardziej cenię sobie tę książkę – w większości przepisów cukru użyto bardzo mało (lub wcale) i spokojnie można go pominąć albo zastąpić innym naturalnym słodzikiem (stewia, miód, syrop klonowy).
Trochę szkoda, że zdjęcia samych słodkości nie wywołują takiego zachwytu. Stylizacje są proste, ale w prostocie tkwi przecież ogromna siła oddziaływania! Zdjęciom potraw brak jednak wyrazistości i szerszego kontekstu. Tło i rekwizyty są gdzieś „pomiędzy” – ani są, ani ich nie ma... Może fotografie zostały za bardzo powiększone, przez co straciły nieco na ostrości. Wyglądałyby nieźle, czysto, wyodrębnione na białym tle, ale w przypadku niektórych przepisów nad obróbką zdjęcia należałoby się pochylić nieco dłużej. Na wybranych stronach pojawiają się małe wizerunki różnych „cukrowych” produktów (sponsor), ale mi to szczególnie nie przeszkadza. W wypiekach i tak nie używam cukru. Dlatego tym bardziej cenię sobie tę książkę – w większości przepisów cukru użyto bardzo mało (lub wcale) i spokojnie można go pominąć albo zastąpić innym naturalnym słodzikiem (stewia, miód, syrop klonowy).
W słodkościach Szaciłłów zdecydowanie królują owoce. Lista składników jest zazwyczaj bardzo krótka, sposób przyrządzenia bezproblemowy. Amatorzy szybkich i łatwych słodyczy będą zadowoleni, choć niektóre przepisy sprawiają wrażenie aż nazbyt łatwych (plastry ananasa posypane kokosem i polane jogurtem, grejpfrut zanurzony w mleku skondensowanym czy pokrojone kiwi i smoczy owoc skropione sokiem z limonki). Ale każdemu coś z tej książki powinno posmakować. Z dziewięćdziesięciu sześciu przepisów na pewno w najbliższym czasie wypróbuję dziewięć: pralinki, kruszonka z malinami, ciasteczka z chutney'em śliwkowym, kruche babeczki ze słodkim ryżem, rogaliki z makiem, panna cotta z szafranem i wanilią, babeczki z porzeczkami, galaretka z truskawkami i mascarpone oraz purisy z chutne'yem gruszkowo-jabłkowym. Brzmi nieźle. Wygląda kusząco. Polecam ten „magazyn” miłośnikom klasycznych babek i nieskomplikowanych ciach.
Monika Mrozowska-Szaciłło, Maciej Szaciłło, „Fajna babka. Ale ciacho”, 1000 stopni 2010, 96 s., cena 35 zł.
Monika Mrozowska-Szaciłło, Maciej Szaciłło, „Fajna babka. Ale ciacho”, 1000 stopni 2010, 96 s., cena 35 zł.
Książka na stronie wydawcy: 1000stopni.pl/pl/ksiazki/fajna-babka-ale-ciacho